Cześć
Tak naprawde Rząd Emigracyjny miał mała mozliwośc uprawiania polityki bo nie miał kart przetargowych. Armia była, ale tworzona po prośbie, ludności nie było bo ta była pod okupacją niemiecko-sowiecką. Niestety nie było argumentów aby byc równorzędnym partnerem dla aliantów. I nie ma sensu porównywać polskich polityków do De Gaulla.
Tu po prostu trzeba by byc politycznym geniuszem żeby w takich warunkach ugrać wolna Polskę. Zgadzam się natomiast, że po wojnei istnienie rządu londyńskiego było dośc dziwne, ale przeciez to tez wynika ze specyfiki sytuacji:
1) wolny rząd, czyli symbol wolnego kraju
2) to już nasza taka tradycja - tworzenie sie wielkich emigracji :cry
Uważam jednak, że w jednym momencie ten rząd stchórzył i zupełnie przegrał szanse na wolna Polskę.
W momencie wkroczenia pierwszego sowieckiego szeregowca na ziemie II Rzeczpospolitej cała ekipa powinna się zebrać i przyleciec do Polski - Aby witac "sojuszników" na swojej ziemi( czasami trzeba grać va banque). Co by ruscy zrobili - tego nie wiem ( Moze to co z szesnastka), ale na pewno taka akcja wywołalaby wstrząs i może zmusiła Zachod do innego spojrzenia na Polskę. W koncu wtedy ten rząd jeszcze się liczył na Zachodzie, był uznawany, miał jakiekolwiek wpływy. Z kazdym kilometrem ruskich zrobionym w głąb Polski jego szanse na "przezycie" i możliwości malały.