Co ja co, ale po DC nie spodziewałem się takiego odlotu, jak Ziemia 26, zamieszkana przez antropomorficzne zwierzęta, a dowiedziałem się o niej z trzeciego tomu Supermana, gdzie pośród innych Supermanów z 51 Ziem pojawia się Captain Carrot. Szkoda, że to trochę zmarnowany potencjał, bo seria komiksowa o super króliku wychodziła w latach 80-tych, była też mini seria w latach dwutysięcznych i występy gościnne - w każdym razie, jest to dowód na to, że DC to nie tylko mrok, noc, deszcz i depresyjny klimat a la Nolan i Snyder.