Mnie również podobał się "Lichwiarz...", a w szczególności właśnie ta tytułowa opowieść. W tej historii Hellboy bardzo mało mówi, ale nie szkodzi. Praktycznie na każdej stronie piałem z zachwytu nad jakimś elementem scenariusza (wchodzenie do skóry przez szopa!) czy to nad jakimś klimatycznie narysowanym kadrem. Miałem teraz okres pochłaniania w dużej ilości kolorowego superhero, jak np. JLA. Kiedy więc przesiadłem się na Hellboya, ze zdwojoną siłą uderzyło we mnie piękno i klimaty tej serii. Fajnie czasami zrobić sobie taki kontrast.
Historia z piratem tak średnio mi podeszła i nie znalazłem tutaj zbyt wiele dla siebie. Jedynie podobał mi się schemat, gdy były opisywane losy głowy, kiedy ta wędrowała po różnych uczelniach i różnych właścicielach. Niezłe były też te trzy kadry wciąganego w głębiny, przez duchy, Czarnobrodego.
"W świątyni Molocha" to esencja krótkich hellboyowych historyjek. Jakieś zadupie, opuszczony dom i coś dziwnego dziejącego się po nocach. Niezłe to było, chociaż ta statua to lekka przesada. Podobał mi się też ten krótki wstęp przed historią, a w szczególności zdanie "... wolę wymyślać własne postaci, by nikt mi nie mógł zarzucić, że pomyliłem jakieś fakty". Heh, Panie Mignola.
"Pieprzyk" - krótkie i obrzydliwe. Fajny i zarazem przerażający sen.
Do niezłych dodatków w Hellboyu już się przyzwyczaiłem, a tym razem jest jeszcze lepiej niż zwykle. Oprócz tradycyjnych szkiców i opisów mamy również znakomity tekst o Manlym Wadzie Wellmanie. Nie będę udawał, że znam autora - bo nie znam, ale od razu zachciało mi się sięgnąć po jego utwory. Świetna robota.
Tak ogólnie powiem jeszcze, że dla mnie najlepszy tom serii do tej pory to "Zew Ciemności". Również i pierwszy tom kolekcji bardzo mi się podobał. Pisany przez Byrne'a jest mega wciągający, no i wyróżniający się na tle innych, gdyż do tej pory, tylko w nim słyszeliśmy wewnętrzny monolog głównego bohatera.
Dodam jeszcze, że nie podoba mi się nowy design albumów Mignoli. Taki już jestem pedantyczny, że wolę jak komiksy na półce, z jednej serii, są jednolite. A teraz są te nowe kolorki, numeracja na grzbiecie, no i ten papier. Lepiej mi się czytało Hellboya na tym "zwykłym" papierze. I tyle.