Fanatycy Hellboya, proszę o pomoc.
Nie lubię Hellboya. W ogóle Mignoli :/
To dziwne, bo bardzo chcę polubić. Przyznam, że już dawno zaobserwowałem niechęć do tej serii i totalnie, ale totalnie nie rozumiem Waszych zachwytów. Przekonajcie mnie, napiszcie co Wam się podoba, jak mam to czytać, może popełniam jakiś błąd?
Przy okazji reedycji Egmontu postanowiłem dać sobie kolejną szansę, pomyślałem, że wcześniej nie dałem rady, bo byłem młody/głupi/nie skupiłem się.
Oto, co w tej chwili myślę, nich mnie ktoś naprostuje. Pierwszy tom egmontowej reedycji. Dostajemy surową historię o bardzo ciekawej, to muszę przyznać postaci, która robi totalnie nieciekawe rzeczy - ** wszystkich z pięści.
Cała fabuła trzyma się na przysłowiowym włosku: Otóż Rasputin konszachtuje z Hitlerowcami w celu przywołania Hellboya, ale ten trafia w ręce w Amerykanów. W sumie to brzmi jak początek świetnej historii, ale dalej przez kilkaset stron męczę się z jakimiś z dupy wyssanymi bogami, pradawnymi istotami, wszechmocnymi, które okazują się być niczym wobec czerwonego ** czerwoną pięścią. Historia niby się kończy przebiciem Rasputina, ale tak naprawdę to dopiero początek absurdu: Typ drugi raz zmartwychwstaje, tym razem odkurza hitlerowską female Nazi z jakimiś dziwnymi postaciami, ta z kolei wskrzesza Wampira, który finalnie dostaje z czerwonej pięści. Ale to nie koniec tej dziwnej opowieści, bowiem akcja ma miejsce w Rumunii, a dla Amerykanów Rumunia to prawie Grecja (sic!), na mapie blisko, więc jedziemy z kulturą grecji. Otóż matką wampira jest Hekate. Po raz kolejny ulubione rozwiązanie fabularne Mignoli, czyli ** czerwonymi knykciami.
I oto fabuła Hellboya na 288 stronach - tępa czerwona małpa (sorry) umazana w kulturowym bigosie, opatrzona dialogami z Johna Wayne'a i totalnym, ale to totalnym niezrozumieniu mitologii, okultyzmu, legend.
To jest moje zdanie. Czy coś mi umyka?
Teraz czytam opinie innych:
"
opus magnum Mike’a Mignoli to zdecydowanie jedna z najlepszych serii, jakie powstały."
Czytam komiksy od 1985 roku w trzech językach. Czytam wszystko, Marvele, Image, DC, franki, mangę, polskie, rosyjskie, chorwackie i włoskie (mniam). Spośród dziesiątek tysięcy komiksów i tysięcy serii Hellboy w tej chwili jest dla mnie blisko dna. WTF?
" jest bowiem dziełem przez wielkie „D”
dla mnie inny wyraz na D
"stworzyli porywającą historię obrazkową, która rozpala zmysły i pobudza wyobraźnię. To jedno z tych dzieł, które wynosi komiks do rangi prawdziwej sztuki".serio? dajcie mi poznać to od tej strony" Produkt znakomicie skomponowany, inteligentny i pomimo sporej ilości zapożyczeń niezwykle oryginalny."
Oryginalny owszem, ale inteligentny tylko w kontekście filmów Stevena Seagala. Problem - wpi****l - problem solved. To obraza inteligencji, jeśli ktoś fabułę kręci wokół niemających nic ze sobą wspólnego okultystycznych bredni, a rozwiązaniem fabuły jest zawsze przemoc.Stawiam piwo temu, kto mnie przekona, a jestem łatwy do przekonywania, czuję się jakby pół świata uganiało się za brzydką laską i tylko ja nie widzę w niej piękna. Czuję się jak gej Komiksowy gej, lol.
No offense. Jeśli ktoś myśli, że kręcę gównoburzę, to niech się nie porywa na ** czerwoną pięścią, tylko wyłoży swój zachwyt jak krowie na wozie.To, że forum cenzuruje przekleństwa, wcale nie oznacza, że można je pisać - następnym razem będzie ostrzeżenie.graves