A mnie naszła teraz taka refleksja. Ostatnie amerykańskie filmy w zakresie apokalipsy to tanie (pod względem treści) produkcyjniaki. Bohaterowie są miałcy i waleni na jedno kopyto. Naprawdę po T1 chciałem, zeby moim dowódcą był Connor, ale po trójce - na pewno nie. Jeżeli powstanie czwórka (Szwarcenegger nie bedzie już potrzebny ani latanie w czasie), to trójka stanie się zbytecznym balastem. Bo można było zrobić dobry film od strony punktu zero. Tylko że Amerykanie ciągle się czegoś spodziewają, ale boją się pokazać po prostu brudu wojny i całego cyberpunkowego syfu. Taka wychodzi im kiczowata estetyka przełomu wieków.
Bo ja wiem czy niepotrzebny - musieli pokazać jak maszyny się zbuntowały.. Film był chyba porównywalny z dwójką (choć T2 była jednak lepszy np. bardzo ciekawie rozwinięta postać Sarah) A fakt, że takich filmów jak T1 już się raczej nie robi. T1 to Thriller sf z prawdziwego zdarzenia, a na dzisiejszej s-f robi się kasę na młodszych widzach, więc zamiast brudu cyberpunka bardziej opłaca się zrobić kolejną sensacyjną rozwałkę w klimacie s-f
Teraz, jeśli idzie o kolejne części starych, dobrych dzieł - z fantastyki robi się kasę na młodszych i rządnych efektów i popcornu widzach.. A stara gwardia, fani starych Alienów i tak poszli na czwórkę do kina, fani starej sagi Star Wars i tak poszli na Mroczne Widmo.. Takie czasy.. Choć przyznam, że w T3 (uwaga, będzie Spoiler
) bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Falloutowa końcówka no i Amerykanie nie uratowali po raz kolejny świata przed zagładą
Sam początek był tez bardzo klimatyczny – monolog i sen Connora.
Pozostaje nadzieja, że T4 będzie będzie cyberpunkowo-falloutowy, z klimacikiem jak w snach ojca Connora z T1
Ech to by było coś, można pomarzyć...