Niech kto myśli, co chce, ale ja się będę upierać przy tym, ze Mulholland Drive jest horrorowate. Niepokojące. Widziałam go w minione ferie w kinie muranów, tak że za dużo ludzi nie przyszło. Wyobraź sobie ciąg ostatnich ujęć tegoż filmu, rosnący niepokój widzów, w pewnym momencie włączają sie napisy, kino wciąż ciemne, puste, wszyscy siedzą w fotelach niepewni, czy film już sie skończył, czy może w jakimś sensie kontynuuje się poza ekranem... Niepokój rosnie...
Jesli w takiej sytuacji masz ze sobą kogoś, to wiesz - aha, wszystko ok. A sama, samemu łatwiej się przestraszyć. Mocniej się przezywa film. Nie ma w nikim oparcia, trzeba się samemu skonfrontować z rzeczywistoscią płynącą z ekranu...
Raz tylko byłam w kinie sama, ale to był niezwykły raz. Choć bardzo niereprezentatywny