O ile mi dobrze wiadomo, życie ziemskie właśnie opuszcza Układ Słoneczny i drufuje w kierunku najbliższej gwiazdy. Nawet najlepsza metoda wyjałowiania nie potrafi sobie poradzić z przetrwalnikami wirusów, zaś mniej skrupulatne podejście do tematu pozostawi w spokoju także część bakterii. I cóż z tego wynika? To co zawierają Voyagery, na przedmiotach, w odciskach palców, w bąbelkach powietrza, w wytwarzanych w czasie przygotowywania sond materiałach izolacyjnych, to niewątpliwie życie.
Teraz mamy czas i możemy się zastanawiać także nad tym, z jakim nastawieniem hipotetyczna obca cywilizacja przyjmie ów niespodziewany podarunek, o ile (rzecz jasna) istnieje. Patrząc jednak na nas samych, mam wrażenie, że jakaś kosmicka ekipa facetów w czerni zamknie w izolatce na obsewacji każdego, kto będzie miał kontakt z sondą, zaś kosmicki rząd ogłosi stan wyjątkowy i zaordynuje ścisłą planetarną kwarantannę.