trawa

Autor Wątek: Nikt nie chce grać w rolplejki  (Przeczytany 9573 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Łowca w strugach deszczu

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #45 dnia: Październik 21, 2005, 05:02:45 pm »
6
MOJA REWOLUCJA
Długa przerwa. Nikt się nie kwapi z nowymi pomysłami.Mam tej sytuacji dosyć. Czuję brak SF w moim zyciu. Chętnie napisałbym jakieś opowiadanie albo jakąś mikropowiesc by zatopić się w tamtym świecie. Zapomniałem o pzreszłości naszej ekipy, o jej ubytkach i nieudanych sesjach. Od kilku dni jakieś obrazy rodem z tamtej rzeczywistości chodzą mi po głowie.

Napisałem Scenariusz.
"Rzeź bossów Yakuzy w Japonii", wojna w China Town w L.A. Chinscy włądcy podziemia rozstrzeliwani w swoich dzielnicach. Ktos wynajmuje niezaleznych zabójców do niszczenia największych strutur pzrestępczych. Jamajczycy wchodzą na rynek z nowym narkotykiem zastepując wykrwawione gangi. Nikt nie widzi przeciwnka i sparwcy tych egzekucji. Dotychczasowi "nietyklani" Podziemia wiszą pobdzierani ze skóry we włąsnych domach - (jak w Predatorze)Morodwoani sa wszyscy po obu stronach barykady. Rozlew krwi od L.A az po Tokyo i Pekin. Wewnętrzna sprawa Azjatów? - spokojnie to ludzie ludziom gotuja ten los.

Zdjecia twarzy z gazet dla niezalenych postaci, listy pakowane do kopert, artykuły prasowe. Tworzenie historii życia postaci niezaleznych, ich gustów, przyzwyczajeń, upodobań - wkładam wszystko co możliwe w scenariusz który ma porazic graczy.

SESJA V
Mistrzem Gry: Ja "Aleks" - aryjski zabójca "bliskiego zasięgu".
W seansie uczestniczą:
 1."Fors" - Japonski Morderca kultywujący tradycje Samurajów
2."Serv" - latynoski boss kilku ulic.
5."Mar" - izraelski "Snajper"
Sciągnąłem Forsa do Seansu - wiedział ze coś się szykuje, uciszył się z nadchodzącej przygody -czuł sie jak poczatkujący.
Załatwiłem chatę- zaczynamy o 19:00 w piatek i gramy ile będzie trzeba. Muzyka, świeczki, i wszystko co potrzebne. Wszyscy -cała stara ekipa siedzi wokół duzego stołu. Jest ciemno -tylko świeczki rozstawione w całym pomieszceniu dają światło. Kazałem zawiązać oczy szalikami.W tle słychac Vangelisa do "Blade Runnera". Opisuję im miasto, ulice deszcz brud, i pokryte gęstymi chmurami niebo. Podrzucam każdemu jakąś część wydarzeń.
Są zdenerwowani - tak to włąśnie lubię. Fors podnosi rękę na zanak że chce cos powiedzieć- ma zawiazane oczy. Daję przyzwolenie -głos mu sie łamie, lęka się? -  . . Tak ,widze napięcie i strach na ich twarzach. Zabawa zaczęła sie na powaznie - niby nic a jednak - Oni się boją. Jednemu każe rozwiązac szalik i podaję artykuł prasowy do przeczytania. Reszta podejrzewa spisek. Boją się że będa po przeciwnych stronach barykady -  a wtedy o śmierć łatwo.
Postacie odbieraja telefony - z hasłami znanymi tylko im. Zaczyna się - zlecenie?, negocjowanie kontraktów?, czy może tym razem śmierć czycha na któregoś z nich?. Fors - ten który odszedł - siedzi w scenariuszu po uszy - nic go już nie oderwie od tej historii, zyje zyciem postaci przeniósł się w tamtą czasoprzestrzeń -zwyciążyłem?
Każdy zajęty jest swoim zadaniem i działaniem - przekrzykują się. Jednego zostawiam inni musza opuścić pokój - podaję informacje dostępne tylko jednemu z graczy. Tamci konsultuja w kuchni "co i jak"? usiłuja do czegoś dojść rozwikłac kto za czym stoi kto ma w czym interes.

."Mar" - izraelski "Snajper" - ten spokojnie dokręca tłumik do karabinu i czeka aż ofiara opuści budynek. Po jego policzkach spływaja krople deszczu. Nawet reklama na telebimie Zeppelina giganta go nie rozproszy.
."Serv" - latynoski boss - w swej Hali towarowej zastał powieszonych za nogi swych „chłopców na posyłki”, z poderznietymi gardłami, teraz musi jeszce odebrac dzwoniący telefon stacjonarny.
."Fors" - Japonski Morderca kultywujący tradycje Samurajów - jedzie uliacmi Tokyo w czarnym wynajetym BMW, i choc jest Japonczykiem wychowanym w USA nie czuje się w swej Ojczyźnie najlepiej. Lęka się ludzi z którymi musi się spotkać - lęka się ze go zdemaskują.
"Mar"pzrebrany za pracownika kablówki strzela z dachu w okno sąsiedniego budynku do poruszającej się postaci. Przebija ściany na wylot robiąc wyrwy w meblach ścianach i obrazach.
"Fors" - wie że moze żywy nie wydostać sie z tego budynku - na jego głupi ruch czeka snajper. Poci się i mówi "Jezu co robić co robić?"
"Serv"- tłumaczył sie na kolanach pzred Bossem Yakuzy w L.A ze nic nie wiedział, "ze niechcacy", że mu grozili smiercią - ledwo uszedł z życiem.

Tak to wygladało - było wyśmienicie. Dałem im dawkę sensacji SF, którą wspominamy do dziś. Sam tez otrzymałem jako Mistrz olbrzymia satysfakcję ze stworzenia pewnej iluzji.
Fors - cieszył się ze mimo odejścia powrócił na ten właśnie scenariusz - jego słowa: "Jezu co robić, co robić?",albo  "Boże, to teraz robię tak... i sparwdzam czy.... Jezu, Jezu" - chyba o czyms świadczą?.
Najlepszy seans RPG jaki mieliśmy w naszej ekipie. Na jego podstwie mogłoby wyjść całkiem solidne opowiadanie.
ie lękajcie sie śmierci, to tylko przejście do piekła.

Offline Łowca w strugach deszczu

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #46 dnia: Październik 21, 2005, 05:09:34 pm »
7
Co Dały Mi Seanse RPG?
- szczerze? -niezapomnine chwile i  dozywotnich PRZYJACIÓŁ, dla których ja zrobe dużo i oni dla mnie tez bardzo wiele. Spotykamy się juz nie jako gracze RPG, ale jako pzryjaciele, gadamy całymi nocami - wyciągamy się z tarapatów psychicznych i fizycznych. Nie wiedziałem że tak to sie potoczy, ale nasza pzryjaźn trwa od 1997r do dziś -ma juz 9 lat, a zaczynała sie od spotkań na sesjach  „Cyberpunka 2020”.
Przyjaciele to chyba duzo? - a niezpaomniane chwile starchu, spedzone z bronią w reku ?- to tez wiele. Tego nie da żaden film i żadna powieść.
ie lękajcie sie śmierci, to tylko przejście do piekła.

Offline Slide

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #47 dnia: Październik 23, 2005, 12:48:59 pm »
Po przeczytaniu "Nikt nie chce grać w rolplejki" Petra Bootmann'a o postu Łowcy w strugach deszczu stwierdziłem, że napisze coś w temacie. Artykuł jest doskonałym podsumowaniem sytuacji jaka ostatnio można zauważyć. Wszystkie powody jakie wypisał autor są jak najbardziej prawdziwe i wiele razy się z nimi spotykałem, jest to smutne, bo to świadczy, że prawdziwych graczy jest coraz mniej. Gracze, którzy z chęcia idą na sesje i nie chcą żeby była ona kolejną "zabawną sesją" jest coraz mniej. W moim przypadku jest to spowodowane wyjazdami znajomych na studia i z innych przypadków. Grając z ludźmi z mojego liceum w tym roku, zostałem oskarżony za zbytni profesjonalizm. Oni woleli zabawe, a nie gre w RPG. Sesje wyglądały jak spotkanie i pośmianie się, a nie jak gra. Znowu gracze, którzy potrafią grać albo chcą nie mogą się umówić na sesje, to muszę się pouczyć, to muszę pojechać na obiad do domu poźniej autobus jest za późno itp.
Co do wypowiedzi drugiego wspomnianiego człowieka to masz naprawdę wielkie szczęście. Niecały rok tak samo myślałem, ale co się okazło było złudne. W momencie kiedy już nie chciałem grać sesji z powodu zmęczenia, okazało się, że "przyjaciele" stali się dwulicowi. Jaką nauczkę mam z tej kilkuletniej przyjaźni sesjowej? A taką, żeby sesja nie zamieniła się w obSesje.
Niestety w moim miasteczku jakim jest Włocławek RPG powoli wymierają, ale nie z powodu braku graczy, ale z powodu ich ograniczeń[czasu, chęci itp.]

Offline Petra Bootmann

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #48 dnia: Październik 24, 2005, 02:16:00 pm »
Jakkolwiek jako autora cieszy mnie, że temat ten jest ciągle żywy, to jako gracza - martwi wielce. Na domiar złego sama zauważam, że im dłużej gram, tym łatwiej mi odpuścić sesję. I to bynajmniej nie ze zmęczenia erpegami, lecz z tego, że coraz więcej wymagam od siebie i współgraczy. Czasu mam coraz mniej i nie chcę go tracić, żeby sprawdzać, jak gra się u początkującego MG, lub wchodzić w konwencję, która mnie nie bawi. Dodatkowo zaczyna mnie drażnić nierespektowanie norm związanych z graniem, które ja uważam za istotne. Chcę, żeby pozostali gracze (także nowi) wkładali dużo wysiłku w grę i starali się dla innych - choćby to staranie miało oznaczać przyniesienie paczkiczipsów na sesję. Niedługo pewnie też dołączę do grupy, która "nie chce grać w rolplejki".   ;)

Slide - Pozdrowienia od autorki  ;)
zucam kamieniem.

Offline Slide

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #49 dnia: Październik 26, 2005, 06:45:46 pm »
Czytając Twoją wypowiedź uświadomiłem, że jestem wśród tych osób, o których piszesz.

Cytat: "Petra Bootmann"
I to bynajmniej nie ze zmęczenia erpegami, lecz z tego, że coraz więcej wymagam od siebie i współgraczy. Czasu mam coraz mniej i nie chcę go tracić, żeby sprawdzać, jak gra się u początkującego MG, lub wchodzić w konwencję, która mnie nie bawi.


Ja tutaj powiem przykład jaki miałem ostatnio. Załapałem się na sesje w Wampira Maskarade, gdzie była początkujący MG. Po sesji stwierdziłem, że słabo prowadziła. Dużo rzeczy mi się nie podobało, więc po główce chodziła mi myśl poprowadzenia im sesji. MG'ka jak mi wyznała była troche podłamana moim gadaniem na temat jej prowadzenia, wiec podjelismy decyzje, że z nimi nie będę grać.

Cytat: "Petra Bootmann"
Dodatkowo zaczyna mnie drażnić nierespektowanie norm związanych z graniem, które ja uważam za istotne. hcę, żeby pozostali gracze (także nowi) wkładali dużo wysiłku w grę i starali się dla innych.


Gram w RPG juz troche czasu, ostatnio nabylem jakiegos negatywnego podejscia, tzn. negatywnego patrzac obiektywnie, bo osobiscie mi to nie przeszkadza. Mianowicie nie mam przyjemności grania z graczami początkującymi i nie chce mi się z nimi grać. Oczywiście nie oznacza to, że nigdy ale brakuje mi w nich wyobrazni. Wiem, że nie zobaczą tego co ja będę widział, nie wczują się w klimat świata przedstawionego przez MG/Narratora jakby go nie nazwać. Grają płytko ich postacie nie mają duszy. Po sesji nie potrafią podyskutować na temat tego co było fajne co było zle. Jak jeden z takich graczy kiedys mi powiedzial, ze on traktuje to jako zabawe. Hmm...nie wiem ja tez traktuje to jako zabawe, moze bardziej jako hobby, w ktorym chcialbym byc dobry, doceniony przez innych ludzi, ze potrafie bardzo dobrze wczuc sie w postac/klimat. Lubie sie przygotowac do sesji jako gracz i MG. Nie wiem czy jest to zle podejscie, ale z tego powodu szukam jedynie ludzi, ktorzy moim zdaniem nadaja sie do gry. Zastanawiam się czy ja jedynie mam takie podejscie?


Co do wymierania RPG to w swoim miescie zauwazylem pewna rzecz. Jeszcze kilka lat temu najliczniejsza grupa grająca w RPG byli uczniowie z klas matematyczno-fizycznych lub profilem podobnym. W obecnej chwili na tych profilach są wyjątki grający w RPG. Moim zdaniem stalo sie tak za sprawa internetu, ludzie wola pograc w RPG sieciowe niz w normalnego.

Offline Drachu

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #50 dnia: Październik 26, 2005, 08:41:45 pm »
Cytat: "Slide"

Gram w RPG juz troche czasu, ostatnio nabylem jakiegos negatywnego podejscia, tzn. negatywnego patrzac obiektywnie, bo osobiscie mi to nie przeszkadza. Mianowicie nie mam przyjemności grania z graczami początkującymi i nie chce mi się z nimi grać. Oczywiście nie oznacza to, że nigdy ale brakuje mi w nich wyobrazni. Wiem, że nie zobaczą tego co ja będę widział, nie wczują się w klimat świata przedstawionego przez MG/Narratora jakby go nie nazwać. Grają płytko ich postacie nie mają duszy. Po sesji nie potrafią podyskutować na temat tego co było fajne co było zle.


Powaliła mnie gigantyczna fala skromności i pokory płynąca z Twoich słów. Chyba ciągle nie mogę wstać. Na szcżęsie mam klawiaturę bezprzewodową i mogę pisac na leząco.

Jestem graczem młodym wiekiem. Do żadnego rodzaju elit-jelit zaliczyć się mnie nie da. Grałem sesje u gwiazd 3miejskiego fandomu, spod znaku "Ja to grałem w RPG, kiedy Ciebie na świecie nie było". Owszem, byli wsród nich dobrzy MG, ale niestety, nie było to regułą. Niestety byłem na sesjach w stylu: "Z wyglądu ma shothuna na plecach", oraz "wchodzi elf, uzbrojony jest w dwa longswordy i longbowa" (autentyczne cytaty z autentycznych sesji).
Dlaczego o tym piszę? Przez tą dyskusję gdzieniegdzie przewijają się elementy "staropiardyzmu". Wiecie o co chodzi "Za moich czasów MG czerpał radość z bycia MG, a dziś nikt nie chce", albo ""Ci nowi to się nie potrafią wczuć" i tak dalej.

I zacząłem nad tym myśleć.
Jasne znałem MG, którzy nigdy nie umieli utrzymac przy sobie graczy, zwalając to na brak zainteresowania RPGami. Ale nie była to wina graczy, społeczeństwa, ani gier crpg, ani nawet kultury masowej. Była to wina tylko i wyłącznie samych MG. Nudzili, wywyższali się, nie szanowali inteligencji graczy, gwiazdorzyli, mieli się za superjelitę, nie dopuszczając nawet myśli, że słabo prowadzą. Oczywiście, jako że nie grałęm u żadnego z dyskutantów, proszę tego nie brać za atak na siebie. Nie chce nikogo urazić - użadnego z Was nie grałem (chociaż u części dyskutantów tego tematu chciałbym).

A teraz odnośnie samego meritum.
Mamy wiek internetu, telefonii komórkowej i tego typu spraw. Zebranie ekipy na dowolną sesję do dowolnego systemu to dla mnie kwestia pół godziny. I nie mam na celu pokazania, jaki to jestem fajny, ależ skąd! Chodzi raczej o pokazanie, że każdy z nas ma taką możliwość. Są frajerzy (zwani MG), którzy poszukują graczy przez internet. Są kluby, niektóre nawet bardzo aktywne.
Jasne, że jesli ktoś od stu lat gra w gronie kumpli, z których jeden wyjechał studiować na Antarktydę, drugi jest w Iraku (do woja go wzięli), koleżanka własnie rodzi, a mistrzowi gry przedwczoraj odpadła głowa... jasne, w tej sytuacji ciężko jest o sesję. Ale wtedy wystarczy przejść się do klubu, czy wejść na właściwą stronkę i voila.

Ale... przez pewien czas myślałem podobnie jak Petra - ludzie nie mają ochoty na rypygy.
Dlaczego tak myślałem - bo ludzie z którymi grałem, z którymi zaczynałem grac wykruszają się. Z mojej starej ekipy zostało nas dwóch. A i tak cięzko się zgrać z czasem.
I w zasadzie dopóki nie wychyliłem nosa poza swoje podwórko sądziłem, że tak właśnie jest. Ale wychyliłem i...
Powiem tak - gra kupa ludzi. I starych i młodych. Trzeba tylko ich poszukać, bo sami nas nie znajdą.

A kwestia "nikt nie chce prowadzić" to temat na osobna pogadankę.
To jest pies Yakuza. Wytresowany, by zabijać innych Yakuza"
Miike Takashi "Gozu"

Offline Łowca w strugach deszczu

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #51 dnia: Październik 27, 2005, 09:04:56 am »
Powstał spór pomiedzy 2 osobami ulepionymi z tej samej gliny, majacymi te same oczekiwania i aspairacje co do RPG. Ci ludzie to : „SLIDE” rzucający osakrżenie pod adresem „ułomnych” nowicjuszy, oraz „Drachu” – który poczuł się dotknięty jako „świeżak”, za słowa „Slade”. Zdania obu tych uczestników forum obrazują stan faktyczny, a zawarte w nich oburzenie jest słuszne i usprawiedliwione.

Pare postów wyżej pisałem o 2 podziałach ludzi uczestniczących w RPG. Pierwszy, rozdzielał graczy na „Starogwardzistów”, i „Nowicjuszy”, a II-gi, stawiał żelazną granicę pomiędzy „Pancernymi Fascynatami” a „Zdystansownaymi”(to bardzo delikatne określenie) – przez których „odechciewa się wszystkiego”.

Podział I na „znawców Systemu”, czyli „Starogwardzistów” i „nowych”, nie wnosi niczego do oceny graczy, i ich postaci, wręcz może być niesparwiedliwy dla tych ostatnich poprzez „autoprzekreslenie” – czyli: „Nowy?, więc nie pogra się z nim na poziomie”. Zwalanie całego zła na „początkujacych – małozorientowanych w Ksiązce”, i stawianie ich na równi z głupimi, małopowaznymi, i wesołkowatymi – czego dokonał „SLADE” - jest niewłaściwe. Ci małopoważni i wesołkowaci takimi pozostaną na zawsze. Ich nowicjat nie ma tu nic do rzeczy, bo sa ulepieni z innej „zdystansowanej” gliny. Nie „mają czuja”.

Życie pokazuje że nowicjusz zafascynowany jakims światem okreslonym przez system, może już na pierwszej sesji zyskac status Gracza dla którego robienie scenariuszy to prawdziwa przyjemność. Dlaczego? – bo Pasję do rzeczywistości wyszkicowanej przez ksiązki i filmy np.: „Neuromancer „ Balde Runner”, nosi się w sobie, przez kilka lat, od okresu dziecięctwa, aż do zetknięcia z RPG – kiedy to uzyskuje ona świetny grunt do rozwoju i eksploduje.
Zawsze Segregować winniśmy graczy wedle ich Zamiłowania do fikcyjnego świata, w którym maja się poruszać – więc podział II –na „Pancernych, Zaangażowanych Fascynatów”, i „Zdystansowanych/Obojętnych” jest najwłaściwszy.

Pewną rzeczą jest że Slade trafił niefortunnie na drużynę, z Ambitną Mistrzynią, i niezgranymi wesołkowatymi graczami. Przy czym Mistrzyni gubiła się w prowadzeniu, np. z przyczyny „braku autorytetu wsród chłopaków, braku zaangażowania w świat systemu przez grupę, braku „klimatu gry”, braku szacunku dla jej pracy u uczestników, i powszechnego „rozluźnienia”.  
Może właściwiej byłoby napisać „mam dosyc grania z niezaangazowanymi ludźmi”, lub „mam dosyć podłączania się do niezintegrowanych grup, eksperymentujących dopiero z RPG”?. Takie grupy jako druzyny RPG maja bardzo krótki żywot – po nich pozostaje jedynie Podrecznik do systemu jako pamiatka. Slade trafił na „Zdystansowanych/Obojętnych” od urodzenia, a na dodatek nowicjuszy. W tej grupie Nowicjuszy nie wyłonił się żaden „Pancerny, Zaangażowany Fascynat – to całe jego rozczarowanie.

Oburzenie Drachu jako Nowicjusza w którym już od pierwszej sesji zbudziła się smykałka do świetnego odgrywania postaci – jest usprawiedliwione. Wierze tez w jego przygode z oszołomiastym Mistrzem Gry – z kilkuletnim doswiadczeniem  - który jak sądzę szybko z MG awansował w oczach „nieskażonych graczy” na -  pacjenta szpiatala Psychitarycznego: "wchodzi elf, uzbrojony jest w dwa longswordy i longbowa".
Ja usłyszałem „wchodzi facet 195cm – a kształty pod płaszczem wskazuja na 2 cięzkie karabiny maszynowe HRD –Destroyer 3, - nie spodobałes mu się, idzie w twoim kierunku” i to z ust doświadczonego i starszego MG.

Z tonu wypowiedzi obu facetów: Slade i Drachu wnisokuje Panowie że nalezycie do kategorii „Pancernych Fascynatów”. Stawiacie olbrzymie wymagania sobie i innym co do odgrywania Postaci, jak i Prowadzenia Seansu przez Mistrza Gry. Dla was RPG,  jest  – portalem do innej rzeczywistości, jak książka lub film – bo z pewnościa nie sposobem na zabicie nudy. Zniechęceniowej, postawie Slade jako tego którego nadzieje i oczekiwania rozbija rzeczywistośc, tez się nie dziwie. Chciałoby się przeżyc przygode a tu znów nie ma z kim.
ie lękajcie sie śmierci, to tylko przejście do piekła.

Offline Łowca w strugach deszczu

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #52 dnia: Październik 27, 2005, 09:16:08 am »
Wszyscy Pasjonaci Fantastyki Marzą by Grać w Rolplejki

To jest moje odkrycie po pewnych przemyśleniach.
Ilość obszernych głosów jaka pojawia się w tym temacie ostatnio ,– wskazuje że jednak bardzo wielu ludzi chce uczestniczyć w sesjach RPG, ale jak się domyślam w sesjach na wysokim poziomie, z udziałem podobnych nam graczy.
Każdego z nas goszczącego na tym forum spotkała ta sam historia.
Podczas grania w RPG, zaczęło wychodzic kto dobrze wczuwa się w swoją fikcyjna posatć, - komu to przychodzi naturalnie i sparwia przyjemność. Kto traktuje świat systemu powaznie. Kto jako Mistrz prowadzi Adrenalinowo, i kto się stara dla graczy przygotowywując wspaniałe scenariusze. Komu zalezy na grze, a kto „ziewa”. I tak my wszyscy tutaj zgromadzeni należymy do Pancernych fascynatów, którzy mieli do czynienia ze Zdystansowanymi – czyli z tymi którzy sa naszym przeciwienstwem.
Nie mamy wartosciowych partnerów RPG. Dyskutujemy o problemie który pojawił się dosyc wcześnie naszej styczności z RPG i trwa do dziś – brak w druzynie takich jak my Miłośników, robiacych scenariusze z zamiłownaiem, i odgrywajacych tez z zamiłowaniem. –  to jest cała problematyka artykułu „Petry”.
Więc to złowieszcze ogólnownioskowe hasło pt "Nikt nie chce grać w rolplejki"(które jest nieprawdziwe) rozbijmy na hasła włąściwsze:

Kto i dlaczego nie chce grac w RPG?:
1.„Zaangazowani Gracze, nie chca Sesji ze Zdystansowanymi/Obojętnymi/i Małowyrazistymi Współgraczami”,
2.”Zaangażowani Gracze, nie chcą przeciętnych Mistrzów: ani ich przeciętnego scenariusza, ani prowadzenia „na odwal” ”.
3.„Zaangażowani Mistrzowie, nie chcą tworzyć dla Zdystansowanych, Obojętnych, i Małowyrazistych”  
4„Zdystansowani nie chca mieć nic wspólnego z RPG”
i tym tropem idziemy dalej krystalizując postulaty Pnacernych fascynatów:

Kto chce grać w RPG?
5. Zaangażowani gracze chcą zaangażowanwych wspól-graczy.
6. Zaangażowani chcą wspaniałych Mistrzów gry, wspaniale prowadzących, i tworzacych wspaniałe scenariusze.

Kto, kiedy i dla kogo chce być Mistrzem?
7. Zaangażowani Mistrzowie chcą Zanagażownaych/ Dynamicznych i Wyrazistych graczy
8. Zaangażowani Mistrzowie chcą widziec „Konkurencję” i dobrych nastepców na stanowisko MG w Graczach.

Podtrzymujemy Hasło  "Nikt nie chce grać w rolplejki" –i tutaj dodajemy-„z byle jakimi wspólgraczami”, „z byle jakimi mistrzami”, „w byle jekie scenariusze” i „na odwal” prowadzone.
Nik nie che prowadzic „byle komu” tzn: Zdystansowanym, Obojętnym i Małowyrazistym.
Więc "Nikt nie chce grać w rolplejki" bo Nie ma innych takich jak my „Pancernych” a sa sami Zdystansowani. Przynajmniej na takich trafiamy i na takich jestesmy skazani aż do naszej abdykacji z druzyny. Więc należy szukać poza dotychczasową wykruszoną ekipą – takich jak my pasjonatów i tworzyc właśnie z nimi nowe Konklawe RPG.

O teraz jest już jaśniej.
ie lękajcie sie śmierci, to tylko przejście do piekła.

Offline Tyfon

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #53 dnia: Październik 27, 2005, 05:23:30 pm »
Heh...a ja powiem to inaczej, a właściwie może nie powiem, raczej opisze moją historię.

Jak na Polskę jestem graczem z dużym, przekraczającym 12 lat stażem, zaczynałem na podstawie artykułów prasowych (nie, nie z "Razem"), potem MiM, Kryształki (ach!), i tak dalej. Zakończyło się w końcu na Magu:Wstąpienie (genialne!) a że historia kałem się tuczy ostatni rok zleciał i na D&D.

Mieszkam wi Kielcach - i istniało tu swego czasu naprawde mocne i liczne środowisko - gracze konwentowi, szczególnie z terenówek, napewno pamiętają. Kiedyś grało się razem, wymieniało składami, były kluby, był nieśmiertelny park (pod muszlą potrafiło się na raz toczyć 5-6 sesji). Lata jednak mijały, w końcu zacząłem grać ze stałą grupą osób którą dziś mogę opisać jedynie jako Przyjaciół. Masa wspólnie spędzonych chwil, i to nie w światach kreowanych przez wyobraźnię - wspólnie chlanie, wypady, pomaganie, rozwiązywanie problemów, interesy... Może dlatego do dziś nie rozumiem tych tekstów typu "Jak radzić sobie z niesfornym graczem?" - po prostu od dawien dawna to jest grupa ludzi dobrze się znających na płaszczyźnie "rzeczywistej" - przecież z kolegami sobie świństw nie zrobimy,prawda?

Ostatnie dwa miesiące pracwałem w Niemczech, w tym czasie chłopaki po długiej przerwie zaczęli znów grać, tym razem padło na WFRP 2ed. - system od którego część z nas zaczynała.

Grać grają, jakoś się to toczy - ja narazie nie zacząłem, po części z braku czasu, a po części...

Jest powód pierwszy - tak, zestarzeliśmy się - średnia wieku w naszej grupie oscyluje koło liczb 26 i 27 lat - praca, jakieś końcówki studiów, kobiety, rodziny, obowiązi, Alek do Anglii na stałe wyjechał - życie, i tu nie ma co marudzić że zawsze da się coś wykombinować - czasami trzeba wybrać real czy RPG i coraz częściej real wygrywa, bo zawalona praca albo kobieta która cię w akcie odwetu za wypad na nockę tydzień do łóżka nie wpuszcza to nic miłego.

I jest niestety powód drugi - chyba jest coś takiego jak syndrom wypalonego gracza - coraz mniej mi i innym się chce, a sesje stają się kupą śmiechu i czystą rozrywką - często wyszydzaną, ale wtedy też jest fajnie. Każdy szuka czego innego, a że nam akurat starcza na to. Kiedyś zacząłem myśleć że to proste - mam tyle zmartwień i stresów na codzień że nie chce mi się przeżywać wyobrażonych uczuć - może i tak jest.

Pozdro
upię sobie karabin
I będę wszystkich kochał!
Kupię sobie karabin
I będę walczył o pokój!

Offline Drachu

Nikt nie chce grać w rolplejki
« Odpowiedź #54 dnia: Październik 28, 2005, 02:42:54 am »
Cytat: "Łowca w strugach deszczu"
Podtrzymujemy Hasło  "Nikt nie chce grać w rolplejki" –i tutaj dodajemy-„z byle jakimi wspólgraczami”, „z byle jakimi mistrzami”, „w byle jekie scenariusze” i „na odwal” prowadzone.
Nik nie che prowadzic „byle komu” tzn: Zdystansowanym, Obojętnym i Małowyrazistym.
Więc "Nikt nie chce grać w rolplejki" bo Nie ma innych takich jak my „Pancernych” a sa sami Zdystansowani. Przynajmniej na takich trafiamy i na takich jestesmy skazani aż do naszej abdykacji z druzyny. Więc należy szukać poza dotychczasową wykruszoną ekipą – takich jak my pasjonatów i tworzyc właśnie z nimi nowe Konklawe RPG.

O teraz jest już jaśniej.


Sądzę, że trafiłeś bardzo celnie. Jest masa graczy, z którymi srednio mi się gra, podobnie z MG. Jednak tym różnimy się od Slide, że miałem to szczeście natrafić na dużą internetową społeczność graczy i Mg, wśród których mogę przebierać jak w ulęgałkach. Żadna moja zasługa, wciągnięto mnie tam siłą :) W każdym razie tam spotkałem graczy, z którymi dobrze mi się sesjowało, bo mamy podobne podejście do RPG.

Ps. Nie jestem, aż takim nowicjuszem, po prostu nie łapię się na żadną elitę :)
To jest pies Yakuza. Wytresowany, by zabijać innych Yakuza"
Miike Takashi "Gozu"