Co sądzicie o całości Antares ? Moim zdaniem trochę średnio to wszystko wypadło. Za najlepszy cykl uważam Betelgezę, tymczasem w Antares wiele jest rzeczy przesadnie sztucznych, jak chociażby to całe uwielbienie dla Kim, zbyt cukierkowe (choćby wzmianka o gościu, który ponoć ma cały pokój w jej zdjęciach), czy to nie przesada ? tak samo fanatyzm Jedediaha, który po prostu zaślepia mu elementarny zdrowy rozsądek. Czy to możliwe, że taki człowiek mógłby zajść tak wysoko ? Znów pokazano niegościnną planetę wraz z oryginalnymi okazami flory i fauny. To wszystko już było. Liczyłem na to, że rozszerzony zostanie wątek mantrissy, niestety brak odpowiedzi na zadane wcześniej pytania co do pochodzenia tych stworzeń, oraz ich celów. Pojawia się też kolejny wątek z kulą, który także pozostaje tajemnicą. Jest na końcu także wątek z sześcianem, który planuje się dopiero zbadać... Autor albo idzie w ślad za Andreasem, nie chcąc bezpośrednio dać wszystkich odpowiedzi, albo po prostu planuje kolejny cykl tej serii i zostawia sobie furtki pozwalające na kontynuację. Tyle, że już Antares powiela wiele tematów poruszanych poprzednio, np: pytanie o miejsce kobiet w zagrożonej niebezpieczeństwami społeczności, czy kolejne romanse bohaterów i ich bardzo szybko zmienne zdanie, np: Kim i Marc, którzy niby się kochają, by za chwilę Kim była z doktorkiem, a Marc z Lin, autor eksponuje wręcz swobodę seksualną. Moim zdaniem seria powinna zostać zakończona. Jest jeszcze spin-off Survivants, który rozgrywa się równolegle, lecz występują tam inni bohaterowie w roli głównej, być może dzięki temu jest szansa na pewien restart i ciekawszy scenariusz i mam nadzieję, że Egmont to wyda. Mam także nadzieję, że Leo pozwoli Kim Keller przejść na emeryturę, wszak badania tajemniczego sześcianu zajmą na pewno wiele lat... A na koniec jeszcze słowo o rysunkach: miny Jedediaha - bezcenne:)