Xionc, przypisujesz Karolowi fałszywe intencje, a <mentalny homoseksualizm>, o którym piszę, ma w moim mniemaniu zupełnie inne konotacje, niż te, o których wspominasz.
Bo rozmawiamy o bohaterach literackich. O jak napiszę, że wolałbym, aby w bardzo przysiadł się do mnie wyposzczony, wracający z rejsu marynarz, taki jak Corto, a nie zmanierowany bladolicy Władca Snów powiesz, że mój język też jest pełen nienawiści i nietolerancji?
Do marnych kreacji literackich, tak, pewnie tak.
nie mylić z prostą "orientacją seksualną" pod którą łatwo zaszufladkować odmienne od ogółu zdanie pod hasłem "homofobia"
Wilku, być może bardziej adekwatnym byłoby nazwanie Morfeusza nie pedałem, ale ciotą. Jeśli, ktoś poczuł urażony moim stwierdzeniem, to przepraszam. A odnosząc się do Twojego stanowiska – pisząc pedał błędnie odnieśliście znaczone do znaczącego, w przeciwieństwie do Karola, który pięknie wypatroszył moje stwierdzenie, <rozgwieździł> je na wszystkie strony.
Licentia poetica.
I wracając do samego Sandmana - Gaiman wyposażył go w romantyczną pozę, za którą nic nie stoi. Jego gesty są puste, słowa bez znaczenia, a jest w nich tak samo zakochany jak Giaur, Konrad, Wacław, Gustaw, Lambro czy inny Korsarz. Odstawia przed nami dramat, ale zamiast tragedii, wychodzi mu w pewnych momentach komedia. Nie chcę dyskwalifikować całego dzieła Gaimana, bo <Sandman> to dobry komiks jest, popadający czasem, a w przypadku głównego bohatera niebezpiecznie często w sentymentalną egzaltację, gotyckie trom-ta-drata, poetyckie pitolenie.
Bo udziałem Morfeusza w istocie jest tragedia. Ale czy na każdym rkoku musi to podkreślać?