Hm, ciężki orzech do zgryzienia. Jakby to powiedział Pierwszy Elektryk Rzeczpospolitej - "Jestem za, a nawet przeciw"
Jestem przeciw, bo, podobnie jak przedmówca, obawiam się, że ludzie przedawkują ten "specyfik" (Amerykanie zrobią to na 100%. Taki już tępy ten naród...
) Nie wiem, czy ktoś z Was czytał "Czarne oceany" Dukaja, ale autor tej książki bardzo ciekawie przedstawił podobny problem. W świecie przyszłości Dukaja ludzie manipulują genami dosyć swobodnie, projektując sobie dzieci, "ulepszając" własne organizmy itd. Wystarczy wybrać fenotyp dla dziecka i sru, mamy idealnie pięknego młodzieńca takiej a takiej rasy, z odpowiednio zmodyfikowanym metabolizmem (np. przyszły żołnierz), lub nienaturalnymi właściwościami fizycznymi (czarna skóra, blond włosy itp.). Co z tego, że człowiek z przyśpieszonym metabolizmem żyje pięć razy krócej, niż normalny przedstawiciel naszego gatunku, skoro nadrabia to niesamowitym refleksem, siłą, zręcznością, czy wytrzymałością?
Jestem za, ponieważ dostrzegam ogromny potencjał tkwiący w tej dziedzinie nauki. I nie mówię tu tylko o leczeniu chorób genetycznych, choć jest to chyba najwspanialsza z możliwości. Zabrzmi to pewnie jak pomysł z gatunku sci-fi, ale co powiecie na dostosowywanie człowieka do danego środowiska? Możliwość oddychania pod wodą jest tutaj chyba najbanalniejszym przykładem. A co z przestrzenią kosmiczną? Z warunkami panującymi na innych planetach? Tutaj też niewątpliwie przyda się genetyka.
Kolejna możliwość to technologia bazująca nie na metalach, polimerach i różnych tworzywach sztucznych, ale na żywych komórkach, tkankach i organach. Jednym z wielu przykładów są obwody elektroniczne bazujące nie na metalowych połączeniach, ale tkankach nerwowych. Wyobrażacie sobie uszkodzone "obwody neuronowe", które same się regenerują, naprawiają? Lub siłowniki pneumatyczne zastąpione mięśniami? Wiem, to wizje bardzo, bardzo odległe, ale... Czy aby aż tak odległe, jak sądzimy?
Podsumowując, inżynieria genetyczna nie różni się praktycznie niczym od innych gałęzi nauki. I tutaj możemy mieć szczytne cele tworząc jakąś wspaniałą, organiczną "maszynerię", a na końcu może się okazać, że ktoś zrobił z niej bombę atomową i właśnie zrzuca ją na Hiroszimę...
Pozdrawiam, Ivo