Na przykład Heinrich Muller, słynny szef Gestapo, którego powojenne losy są wciąż zagadką podobno był rosyjskim agentem. Unikał jakichkolwiek fotografii, mało pokazywał się w towarzystwie, a tuż przed kapitulacją Niemiec miał wymknąć się z oblężonego bunkra i uciec do Rosji.
Gdy w 1963 - kiedy jeszcze był oficjalnie uznany za zmarłego, rozkopano jego grób, znaleziono w nim szczątki trzech mężczyzn, z których każdy w momencie śmierci był młodszy od Mullera.
Słynął z zaciekłego zwalczania komunizmu - a może to była "zmyłka"?
Skoro człowiek, który oficjalnie był tak agresywnie nastawiony do wszelkich wrogów nazizmu, mógł być szpiegiem, to może i Bormann, zawsze wierny swemu fuhrerowi w rzeczywistość grał zupełnie inną rolę?