e. pakujac konie/wargi w srodek prowadzisz ich na smierc. i to pewną smierc.
A wystawiajac jednostki w pierwszej linii, to nie wystawiam ich na smierc? 99,99% tych co na poczatku byli w pierwszej linii ginie, ale ktos to musi robic.
Jesli numer z szarza sie uda, choc latwy to on nie jest, a za konnica pojdzie duzo piechoty (wiem, wiem - zla i tak bedzie wiecej) to po rozbiciu szyku zla szanse na wygranie sie powiekaszaja. Trzeba tylko jeszcze pomyslic co z tymi konmi zrobic potem, bo rzeczywiscie w srodku bitwy ich sie nie oplaca zostawiac.
A ataki na szkrzydla to tylko "podgryzanie", wiec raczej sie malo oplaca wystawiac 3x drozsze (od np. goblinow) jednostki, zeby tylko podgryzaly.
Wiem, ze zaraz mi podacie milion przykladow, ze szraza konnicy jest szalestwem, ale do tego przeciez zostala stworzona. Zasada, ze jesli wygra walke, to wszystkich przewraca na ziemie jest calkiem niezla, bo otrzymuja wszyscy podwojne obrazenia (i tu przydaje sie wsparcie piechoty)
duza konnica = droga konnica = Zlo zyskuje niewyobrazalna przewage liczebna
to juz chyba kazdy wie...
łatwiej dlaczego? bo jest większy? zapewne, ale zwróć uwagę na fakt iż porusza się o wiele szybciej niż pieszy. Tak się składa, że łuki były niemal bezsilne wobec zbrojnej jazdy, a kusze miały za niski zasięg. Dopiero broń palna zakończyła erę panowania konnicy.
Rzeczywiscie sporo racji w tym masz. Salwa na konnice odpadala, wiec tylko bezposrednie strzaly, ktore z racji zbroi jezdzca i malej "powierzchni od przodu" konia
byly bardzo trudne, mogly usmiercic ich. A ze w sredniowieczu Elfow juz niestety nie bylo, wiec nie popisywali sie umiejetnosciami strzeleckimi