W zamierzchłych czasach lat 80 na scenie muzycznej szalał pewien chudzielec o tlenionych włosach-Billy Idol. Wszyscy znamy go z takich utworów jak "White wedding","Dancing with myself", "Rebel yell" czy nieśmiertelne "Speed". Dzisiaj jednak niewiele osób go jeszcze pamięta, a cała rzesza "młodych" nie zdążyła się nawet załapać na jego największe przeboje. Co sądzicie o Billy'm? Co możecie powiedzieć o nim po kilkunastu latach od końca jego kariery?
Proszę tylko o nie tykanie płyty "Cyberpunk". Jest straszliwie nędzna i powstała chyba tylko i wyłącznie jako próba powrotu na scenę muzyczną. Nieudaną zresztą.
A co do tytułu ostatniego albumu- Billy jest o tyle ciekawą personą, że jego muzyką zainspirowali się twórcy Cyberpunka, uznając ją za muzykę mrocznej przyszłości...