Trzeci Testament 46, 46, 56, 80 stron...
Wlasnie nadrabiajac zaleglosci (jak zwykle) kupilem II tom Trzeciego Testamentu. To niespodziewanie dobra seria. Egmnot porownuje ja do Imienia Rozy, ale dla mnie jest to bardziej w klimacie Narrenturm.
I nawiazanie do Aldebarana nawet jest.
Ale widze tu drobne bledy scenariusza - tzw. efekt walacego sie mostu.
Pamietacie ta scenke z LOTRa, kiedy brygada przechodzi przez taka kladke, a potem ta kladka sie zawala? W kiepskich filmach ciagle dzieje sie cos takiego.
Teraz spoilery poleca:
*** SPOILER starts here ***
W Trzecim Testamencie jest taka tajna koscielna organizacja, ktora dziala w ukryciu przez 20 lat i ma haki na wszystkich. Jej szef zna tajne wejscie do takiej supertajnej biblioteki ze starozytnymi manuskryptami, ale nawet on nie wie o ukrytej salce, gdzie znajduje sie 'najwazniejsza ksiega ze wszystkich'.
Oczywiscie nasi bohaterowie znajduja ta salke a wtedy:
1. Zaczyna sie tam robic tloczno jak na Krupowkach, ciagle jacys kolesie wychodza zza winkla i probuja im te ksiege odebrac.
2. Dziesiec minut po odnalezieniu 'najwazniejszej ksiegi' tysiacletnia biblioteka zostaje zalana a wszystkie zbiory zniszczone.
3. Szef tajnej organizacji, ktora dziala bez przeszkod 20 lat zostaje aresztowaney 10 stron po tym, jak czytelnicy dowiaduja sie kim jest.
*** SPOILER ends here ***