A na serio, warto zauważyć, że istnieją komiksowe rejony (mam na mysli tzw. "komiksy alternatywne") gdzie istnieje świetne porozumienie ponad podziałami (w tym wypadku oceanem).
Podzial ten rzeczywiscie sie rozmywa. Tym bardziej, ze europejscy pisarze sa podkupywani przez amerykanskie wydawnictwa. Potem pisza czesto mainstreamowe komiksy na wysokim poziomie. Tak robi np. Morrison z New X-Men. Jednoczesnie jednak pisze swoja ostatnia serie The Filth, ktorej nie mozna uznac za wpisujaca sie w glowny nurt komiksu
Inni tworza komiksy niszowe, ktore z czasem zyskuja status popularnych (100 bullets w Vertigo) i wybijaja sie z tej rzeszy zeszytow, ktore leza na polkach w sklepach. Komiksow w USA jest tak duzo, ze sami sprzedawcy maja specjalne przewodniki po tytulach. Mysle, ze do konca nawet nie wiadomo, jak sie prezentuje skala pisania tylko dla przedluzenia zycia serii i generowania zysku. Ale gdybym mial strzelac, to chyba rzeczywiscie USA wioda tu prym. Oczywiscie, jesli rynek jest tak ogromny, to i skala bedzie wieksza. Tym samym jednak i mozliwosc znalezienia perelek wzrasta.
I na koniec, skoro to taki topic, pozdrawiam forum wlasnie z USA (tymczasowo), gdzie kazda wizyta w sklepie komiksowym konczy sie b. bolesnie dla moich funduszy