Zgadza się, a poza tym w rzeczywistości ludzkość doszczętnie zniszczyła tylko trzy gatunki, jeśli dobrze pamiętam. Był to wilk workowaty, gigantyczny ptak nielot z epoki megabestii i jeszcze jeden zwierzak. Reszta jakoś trwa i ma wystarczająco dużo osobników by odbudować populację, jeśli przystosują się wystarczająco.
Jak to tylko trzy?
Tarpan (coś podobnego do konia)
Alka olbrzymia
Gołąb wędrowny
Dodo
Moa (chociaż tutaj ludzie osobiście chyba nie zawinili)
Tur
Krowa morska Stellera
Jeleń olbrzymi
I kupa innych, mniej "sławnych".
Mało gatunków wytępiliśmy??
Zbytnio nie rozumiem stwierdzenia, że ewolucja zwolniła.
Wpływamy zaledwie 2000 lat ( czas sporny, bo można nawet przyjąc że 500 lat) na środowisko. I po tak krótkim czasie wnioskujesz że ją spowalniamy?
Wpływ na pewno jest, temu nie można zaprzeczyć. Ale aby stwierdzić czy wolniejszy (szybszy) trzeba by było chyba jasnowidza o zdolnościach quasi-boskich. Nie da się stwierdzić jaki wpływ ma 2000 lat na proces trwajacy od około 500 mln. Mówiąc oczywiście w ujęciu globalnym. Bo rozpatrując układ lokalny to nasze działania są jak gilotyna, która co chwila zamyka historię ewolucji poszczególnych gatunków.
Ale jeżeli już "gdybamy" to ja nawet jestem skłonny powiedzieć o przyśpieszeniu ewolucji. Wpływ człowieka jest tak silny na środowisko, że tylko jego zdecydowana reakcja implikująca przyśpieszenie ewolucji może zapobiec wymarciu wszystkich gatunków. Jednak z drugiej strony nasze niechlubne działania są tak błyskawiczne, że mało jaki gatunek może się przed nimi obronić.
Nawet pasuje tu reguła Le Chateliera-Brauna.Każde zdarzenie wywołuje skutki, które działają przeciw zdarzeniu, które je wywołało. Im bardziej napieramy na układ( środowisko) tym bardziej ono się broni.