Neuroshima:
Włóczymy się po jakiejś jaskini z zamiarem uwolnienia kilku naszych co się do niewoli dostali. Oczywiście napatoczyliśmy się na strażników i rozwinęła się strzelanina. Było dość ciasno więc najgorzej mieli ci z przodu. Kolej dochodzi do 'A':
A: Strzelam w typka stojącego najbliżej.
MG: Ale przed tobą stoi 'T'.
Chwila namysłu gracza i...
A: To strzelam 'T' w plecy.
T: Ej no!
Innym razem 'A' kłóci się z MG o coś (jak zwykle) i nie wytrzymuje i rzuca w MG gumką do ścierania. Miszczu dostaje prosto w środek czoła. Wygląda jakby się tym nie zraził a po chwili:
MG: Do pokoju wpada piorun kulisty i uderza cię w plecy. <rzut kośćmi> Wpisz sobie 3 krytyczne rany.
Typek z Detroit z baaaaaaaardzo niską inteligencją wchodzi do sklepu z bronią, który prowadził jakiś dziadek od którego 2 osoby z drużyny wyciągały informacje. Rozejrzał się i zadeklarował:
K: zakładam maskę przeciwgazową wskakuję na ladę i zaczynam tańczyć makarenę.
Dziadek stwierdził, że robimy sobie jaja i informacji nam nie udzielił.
Inna jaskinia ktoś rzuca w nas granatem no to staramy się jakoś we wnękach pochować. 'A' szczęśliwa bo ma dużo zręczności i ukrywania się 'T' załamana bo uniknięcie wiązało by się z cudem. Rzuty kośćmi. 'A' trafił pech a 'T' trafiły się 3 krytyki wiadomo kto uniknął.
Wampir maskarada:
Wtopa jednego z naszych MG.
MG: Jesteście w holu. Na ścianach są obrazy a na nich <szczegółowe opisy każdego po kolei> ... stoi rycerz a na drugim planie jest ten no... to... kurcze jak sie to nazywało... zawsze jakiegoś prostego słowa zapomnę... <mijają 2 minuty przez które podsuwamy MG pomysły co to mogło być i nagle> KOŃ!! tak koń on tam właśnie stał. nastrój trafił w łeb.
'A' znowu kłóci sie z MG. Ten się w końcu pyta:
MG: Masz parasolkę?
A: Nie, po co mi?
MG: To spada na ciebie słoń.
'E' kłoci się z MG na co ten już nie wytrzymując (akcja na jakimś cmentarzu)
MG: Z drzewa spada ci na głowę wiewiórka i drapie cię... <rzut> o 3 krytyki odpisz sobie 2 PK
Akcja dzieje się w sklepie monopolowym 'E' poszła sama porwać kierownika nie czekając aż reszta wróci z zakupów (tesco 24h
). Grała córą kakofonii.
E: To ja chcę ogłuszyć go głosem.
MG: Dobra rzucaj.
'E' rzuca wszyscy patrzą na kości a tam 1,1,1,2,3. Ogólny śmiech a MG się produkuje co mogło się jej stać i wyszło z tego.
MG: po 1 ogłuszyłaś samą siebie, 2 pękły ci bębenki nic nie słyszysz, 3 wypadasz przez szybę sklepową...
'E' zaczyna nieco protestować na to MG
MG: ...a zapomniałem wypadając przez szybę... rzuć kostką 1-5 odcięło ci coś 6-10 tylko cię poharatało
'E' rzuca wynik 1
MG: no to odcięło ci 1-5 nogę 6-10 rękę
'E' rzuca wynik 7
MG: no tak odcięło ci rękę. Jesteś prawo czy lewo ręczna? Prawo? ok 1-5 prawa 6-10 lewa
'E' rzuca wynik 2
MG: Tak prawa więc zobaczymy czy się spopieliła 1-5 tak 6-10 nie.
'E' rzuca wynik 8 i wielkie uff
Później było już zbieranie się z chodnika uciekanie przed gapiami do dworku i czekanie na 'T' która była medykiem i mogła kończynę doszyć.
Włóczymy się po lochach szukając artefaktu. Tremer na ścieżce umysłu 5 kropka leci sobie całą drogę na jego plecach siedzi Ravnos (gracza pierwsza sesja i nie wie co robić) w pewnym momencie gracze mają dość narażania się na pułapki (szczególnie te z iluzji) i zdenerwowana 'A' do ravnosa
A: Mógłbyś się w końcu wziąć do roboty a nie cały czas 'S' ujeżdżasz.
Klimat padł bo wszystkim od razu inne rzeczy do głowy przyszły.
Przybyliśmy do miasta jesteśmy na dworcu pkp. żeby było ciekawiej nikt z nas nie zna polskiego. Jesteśmy na tej stacji i musimy jakoś znaleźć księcia miasta.
T: To ja idę do kiosku kupić mapę miasta.
MG: nie znasz języka.
T: znam 8 któryś z nich sprzedawczyni musi znać
MG: To mocher nie zna żadnego oprócz polskiego, nie możesz się z nią dogadać.
T: to idę do salonu prasowego (jest na stacji) znajduje mapę i kładę na ladzie <duma z wybrnięcia z opresji>
MG: <ze złośliwym uśmiechem> ekspedient mówi coś do ciebie ale ty nic nie rozumiesz
T: też pewnie żadnego z tych języków nie zna co?
MG: Nie
T: mam sporo inteligencji domyślam się że chodzi mu o zapłatę więc daje mu kartę kredytową visa mastercard i nie mów mi że nie akceptują.
w tym samym czasie co poprzednia akcja
MG: no to co wy robicie?
E: biegam w kółko po peronie i pytam się każdego czy mówi po angielsku
A: staję sobie i obserwuję co się dzieje
M(alkav): rozmawiam z ławką po holendersku
tu wraca T i pyta się:
T: dobra mam ta mapę wróciłam na peron co widzę
MG: jakąś wariatkę co biega w kółko i krzyczy "do you speak english?", dziewczynę rozmawiającą z ławką w jakimś języku którego nie rozumiesz, zniesmaczoną postać patrzącą się na 2 pozostałe i żula grzebiącego w śmietniku (później się okazało że nosfer i pokierował nas za sporą opłatą to księcia)
pierwsza sesja w mroczne wieki
nadjeżdża jakiś typek na koniu, rzuty na smokontrole tylko 'T' przeszła reszta uciekła w krzaki okazało się że na księciu jest klątwa odpychająca od niego dziewoje. Zwierza się że potrzebuje do jutra żony bo inaczej bedzie musiał poślubić córkę wiedźmy czy kogoś takiego. Książe zaczyna zalecać się do 'T' (kapadocjanka 1 wyglądu ale o tym nie wiedział z powodu kaptura) tu jakieś romantyczne teksty.
T: Eee no przykro mi ale nie mogę...
zaczyna się tłumaczyć a kiedy księciunio nic sobie z tego nie robi zdesperowana "Zdejmuję kaptur" na to MG "książe natychmiastowo przestaje się zalecać"
trochę później po odczynieniu uroku przez 'T' reszta może podejść i starają się rozwiązać problem z brakiem kandydatki na żonę i w pewnym momencie 'T' mówi
T: Zróbmy casting <zapadła cisza przypominam ok 16-17w.> Znaczy się... e... Książe zaprośmy wszystkie panny z królestwa.
to tyle z tych co jeszcze pamiętam ale było dużo więcej