pierwsza "Strefa komiksu" to była prawdziwa typo-GROZA
Koncepcja okładki pierwszego numeru "Strefy..." to mój pomysł i ja za nią ponoszę odpowiedzialność. A kursu żadnego niestety nie skończyłem...
W następnych albumach już niczego nikomu nie sugeruję, więc może być tylko lepiej.
nieszczęsnymi wywiadami
Koncepcja tego wywiadu była prosta: Paweł szczerze, jak na świętej spowiedzi ;) odpowiada na każde nasze pytanie, my zaś drukujemy wszystko, co on powie (mimo zgrzytu zębów pani korektorki).
Pytanie z tą nieszczęsną porażką w pierwotnej wersji było ostrzejsze, więc aby nikogo zbytnio nie prowokować, podczas pracy redakcyjnej postanowiłem je nieco złagodzić. Ale dalej coś mi nie pasowało, więc miało zostać usunięte w całość (wraz z odpowiedzią). Tego pytania w ogóle miało nie być, ale jakimś cudem do korekty trafiła wersja, w której ono dalej było.
Dlatego w najbliższym numerze zamieszczę stosowne sprostowanie i sprecyzujemy dokładnie o co nam chodziło.
Rozumiem, że taką ma Pan w piśmie politykę, ale mi osobiście ona nie odpowiada.
9 na 10 czytelników "MF" w ogóle nie interesuje się komiksem. Znaczy się większość słyszała o Thorgalu czy Asteriksie, ale to tyle. Na tym kończy się ich kontakt z komiksem.
W "MF" od początku zamieszczaliśmy dużo komiksu, niektórzy współpracujący z nami autorzy byli obecni w wielu numerach pisma zarówno jako twórcy komiksów, jak i ilustratorzy. To ich nasi czytelnicy znają i wywiady z nimi są czytane z dużym zainteresowaniem nawet przez tych, którzy za komiksem nie przepadają. Wywiad pełni tu przede wszystkim funkcje promującą sam komiks, nie zaś konkretnego autora.
Jestem pewien, że wiele nazwisk, które w Twoim przekonaniu bardziej zasługują na wywiad, tysiącom czytelników fantastyki nic nie mówią.
Tak więc taka a nie inna polityka w kwestii wywiadów w "MF", nie wynika z mojej złej woli, ale jest koniecznością.
W "Strefie..." nie będzie tego rygoru i tam polityka będzie zupełnie inna (o ile utrzymamy się na rynku).