Turu, ja Ci nie doradzam, ja stwierdzam fakt.
Rozróżnij dwie kwestie:
-komiks- dzieło
-promocja komiksu.
wspominasz o komiksiarzach, którzy jakoby z założenia maja dostęp do informacji i plansz przykladowych (serwisy komiksowe), a problem stanowią Ci wlaśnie komiksiarze, bo jest to w znacznej mierze grupa o ustalonych preferencjach, wiedzą o Fascie a kupują np. tylko Batmany.
Ci natomiast, którzy są potencjalnymi czytelnikami tego komiksu wśród komiksiarzy mają na ogół inne wydatki "przedfastowe" że tak je nazwę (po prostu listę istotniejszych komiksow do kupienia) z myślą "kupię to potem", albo "jak seria sie skończy to komplet wezmę" itp.
jak sam zauważasz - mało kto kupuje na próbę. więc albo jakaś bardziej działająca na wyobraźnię reklama skojarzeniowa, albo po prostu pas, bo te metody przy takim, co bądź niełatwym komiksie, to za mało.
i taki z dupy przykład trochę, z dawnych czasów, ale na rzeczy: do książek Neala Stephensona nie dotarłaem przez artykuły o nim (a tu się przeczytało raz o nim, tu ktoś napomknął..), a przez rekomendację gościa z antykwariatu, który kiedyś powiedział:
Czytasz Dicka, czytasz Gibsona - Stephenson Ci się spodoba, to jak oni obaj - tyle że bardziej zakręcone. (reklama skojarzeniowa). Jest inny, czerpie z obu, genialny.
i analogicznie: czytasz PIXY lubisz Millera, FAST to coś dla Ciebie. (co z tego, że jest to coś innego)- paradoksalnie dotrzesz w ten sposob do tego ambitniejszego czytelnika,
ja oczywiście rozumiem, że takie metody Ci nie odpowiadają i wporządku, ja to po prostu odnoszę też do wszystkich komiksów, bo tak to działa... to nie jest rada.
Tyle, że bez takiej czy innej reklamy możesz liczyć TYLKO na prawdziwych zapaleńców.
BTW Tkaczyk skorzystał z innego patentu (też skojażeniowego) - z takiego mianowicie, iż wbił się w media tym, że zrobił komiks (czyli z założenia coś niepoważnego) o poważnej sprawie, narodowej świętości - kalka myślowa zadziałała tym razem także.
a komiks się nie obronił (ale zostal kupiony).