Mogę jedynie podać ile jest komiksu w tej książce, bo nie czytałem jeszcze.
Około 40 stron i co ważne plansze są wplecione co jakiś czas, więc nie ma mowy że czytamy komiks.
Czytamy bogato ilustrowaną książkę, z dużą liczbą zdjęć, trochę plansz komiksowych.
Rzecz w tym, warto dodać, jakie momenty tej historii opowiedziane są komiksem. Projekt Millera to efekt wdrożenia w praktykę pewnych pomysłów wypracowanych w jego Laboratorium Reportażu. Sam autor pisze o znaczeniu komiksu w swoim przedsięwzięciu tak:
"Drugą moją obsesją jest polifonia, wielogłosowość. Tym razem tytułem eksperymentu wprowadzam kolejny nowy instrument - komiks. Wprowadzam go nie po to, by tam, gdzie nie było fotoreportera, spróbować z relacji odtworzyć obraz zdarzenia. Drugi powód to wyobraźnia, fantazja, funkcjonująca w naszej opowieści jako uzupełnienie faktów w tym, co dotyczy ich atmosfery i klimatu. Nic bowiem nie przywoła tej niewysłowionej i sekretnej mocy sugestii, która wynika z niezmienności, bezruchu motyla przebitego szpilką - jak o komiksie powiedział Federico Fellini".
I o ile ilość plansz komiksowych dyskwalifikuje całą rzecz jako komiks, to sama publikacja na półkach większości amatorów komiksu w naszym kraju znaleźć się, według mnie, powinna. Bo prace Przemysława Truścińskiego i Jacka Frąsia mają znaczenie kluczowe, jeśli za centrum tej opowieści (
) traktować niepodpatrzone przez kamery (i być może nawet niepodsłuchane przez żadne służby) spotkanie Jana Pawła II z generałem Jaruzelskim na Wawelu podczas pielgrzymki w 1983. To, jak te plansze są wplecione w cytaty przywoływane przez Millera i w jego wywiad z generałem, czyni z lektury niezwykle ciekawe doświadczenie. Na przykład kapitalna, w moim odczuciu,
praca
ze strony
zupełnie inne sensy sugeruje podpatrzona podczas kartkowania komiksu, a inne, gdy dociera się do niej się w toku opowieści, jako punkt dojścia wcześniej prowadzonych wątków. Nie zachęcam zatem do kartkowania książki, by zobaczyć, czy warto dla prac komiksowych kupić tom. Jeśli już to bezpiecznie można podejrzeć pierwsze strony, bo prace Krzysztofa Ostrowskiego odgrywają rolę osobną, pomagając stworzyć autotematyczną (też niezwykle ważną w myśl reportażowej praktyki Millera) ramę całej opowieści.
Dla tych, którzy interesują się bądź reportażem, bądź nieodległą historią Polski a do tego jeszcze komiksem jest to bez wątpienia lektura obowiązkowa.