Autor Wątek: Kondycja komiksu polskiego  (Przeczytany 38908 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline absolutnie

Odp: Odp: Egmont 2016
« Odpowiedź #105 dnia: Marzec 03, 2016, 06:30:49 pm »
Największą wadą polskiego komiksu jest strach przed mainstreamem.


Przyznam, że ja też ciekaw jestem, co właściwie masz na mysli? Tzn. jakiego mainstreamu polski komiks się boi?
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

KukiOktopus

  • Gość
Odp: Odp: Egmont 2016
« Odpowiedź #106 dnia: Marzec 03, 2016, 06:31:55 pm »
Ojej. To ja przepraszam. W świetle tak absolutnie radykalnej postawy nie ośmielam się dyskutować o czarno-białym komiksie. Tzn. odechciało mi się.
Nie ma się co tak od razu napinać. Chodzi o znany nie tylko w komiksowie, ale  i czesto przywoływany literaturze logopedycznej fakt, że pierwsze słowa, jakie wypowiedzal maluśki Turucorp, to: "Sie konnen ihn in jeder Farbe haben, sofern sie schwarz ist".

Offline turucorp

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #107 dnia: Marzec 03, 2016, 06:47:41 pm »
"Sie konnen ihn in jeder Farbe haben, sofern sie schwarz ist".

Hm... bialy tez lubie, ale jak bylem maly to dawali mi farby i kolorowa krede, dopiero w polowie podstawowki odkryli, na badaniach lekarskich, ze jestem daltonista o_O'
Na szczescie to tylko dichromatyzm, ale umilowanie cz-b mam wdrukowane w geny.

Offline Julek_

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #108 dnia: Marzec 03, 2016, 07:06:41 pm »
"Z piekla", "Black Hole", "Sin City", "Corto", "Szninkiel" - to wszystko ligne claire. Kto poza Wyrzykowskim rysuje u nas w tej manierze? Może jestem za mało oświecony ale dla mnie kwintesencja komiksu to właśnie ligne claire w przeciwieństwie do akwarelowo-olejnego rozciapania.

Och, zrobiłeś mi tym dzień. Totalnie. Że Kevin O`Neill to ligne claire. Takie samo, jak w "Sin City".

A tak na serio - sporo mamy polskich twórców, którzy siłują się z inspiracjami wspomnianymi komiksami. Ale nawet jak Cię tu będzie przekonywać, namawiać, przerzucać się argumentami to nic nie da. Ja Ci powiem tylko, żebyś dał szanse Stefańcowi. W temacie "meinstriumu" dawno nie mieliśmy TAKIEGO rysownika.


Offline Nawimar

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #109 dnia: Marzec 03, 2016, 09:58:38 pm »
Misiokles: "Największą wadą polskiego komiksu jest strach przed mainstreamem."
 
To się na szczęście od mniej więcej 2009 r. (choć w gruncie rzeczy już wcześniej) stopniowo zmienia. A przynajmniej tak można mniemać po przejawach twórczości części polskich autorów. Co prawda gdzieniegdzie (w sumie już tylko na FB) dają o sobie znać Ostatni Mohikanie minionej dekady, w zdecydowanej większości post-zinowcy i zwolennicy przypisanej tego typu publikacjom estetyki. Niemniej już spowija ich cień Wilczych gontyn, chwała Leśnych Bohaterów oraz szyty na polską miarę trykot :) I to chyba właściwa tendencja, bo jak widać mistrzowie z lat 2000-2009 nie zdołali przekonać do siebie zbyt licznego grona odbiorców.

Offline absolutnie

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #110 dnia: Marzec 03, 2016, 10:23:13 pm »
Misiokles: "Największą wadą polskiego komiksu jest strach przed mainstreamem."
 
To się na szczęście od mniej więcej 2009 r. (choć w gruncie rzeczy już wcześniej) stopniowo zmienia. A przynajmniej tak można mniemać po przejawach twórczości części polskich autorów. Co prawda gdzieniegdzie (w sumie już tylko na FB) dają o sobie znać Ostatni Mohikanie minionej dekady, w zdecydowanej większości post-zinowcy i zwolennicy przypisanej tego typu publikacjom estetyki. Niemniej już spowija ich cień Wilczych gontyn, chwała Leśnych Bohaterów oraz szyty na polską miarę trykot :smile: I to chyba właściwa tendencja, bo jak widać mistrzowie z lat 2000-2009 nie zdołali przekonać do siebie zbyt licznego grona odbiorców.


Nie wiem, w którą stronę patrzysz, ale z mojego punktu widokowego widać, że największe i najbardziej opiniotwórcze grono odbiorców to ma jednak Sieńczyk, który wyrasta ponad cień Wilczych Gontyn, sam rzuca cień na leśnych bohaterów i któremu nie podskoczą żadne polskie trykoty, nawet jeśli zbiorą się w grupę Obrońców Jedynie Słusznej Sprawy czy jakichś innych Mścicieli lub Mścicieląt.


Żeby było jasne: podobnie jak Ty polskim twórcom (zwłaszcza tym, którzy próbują trafić do szerokiego grona obiorców z komiksem który uczy i bawi) życzę jak najlepiej. Uważam jednak, że myślenie życzeniowe nie powinno nam się rzucać na oczy. 
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline turucorp

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #111 dnia: Marzec 03, 2016, 10:28:18 pm »
Misiokles: "Największą wadą polskiego komiksu jest strach przed mainstreamem."
 
To się na szczęście od mniej więcej 2009 r. (choć w gruncie rzeczy już wcześniej) stopniowo zmienia. A przynajmniej tak można mniemać po przejawach twórczości części polskich autorów. Co prawda gdzieniegdzie (w sumie już tylko na FB) dają o sobie znać Ostatni Mohikanie minionej dekady, w zdecydowanej większości post-zinowcy i zwolennicy przypisanej tego typu publikacjom estetyki. Niemniej już spowija ich cień Wilczych gontyn, chwała Leśnych Bohaterów oraz szyty na polską miarę trykot :) I to chyba właściwa tendencja, bo jak widać mistrzowie z lat 2000-2009 nie zdołali przekonać do siebie zbyt licznego grona odbiorców.

Ojej, dobrze, ze tu nie zagladaja, bo jeszcze by sie przejeli i podcieli sobie żyły japonskimi cienkopisami.

Offline Nawimar

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #112 dnia: Marzec 03, 2016, 10:35:12 pm »
Turucorp: "Ojej, dobrze, ze tu nie zagladaja, bo jeszcze by sie przejeli i podcieli sobie żyły japonskimi cienkopisami."

Podejrzewam, że dawno już przerzucili się na tablety; nie musimy zatem martwić się o ich układy krwionośne :) 

Absolutnie - nie mam nic przeciwko twórczości M. Sieńczyka, ale obawiam się, że tak jak nie zrobił on furory nad Wisłą i Narwią, tak nie zrobi jej również nad Tamizą i jakimkolwiek innym ciekiem wodnym. Stąd pomimo Twych deklaracji życzeniowe myślenie chyba w zbyt znacznym stopniu przysłoniło Ci ogólny ogląd.

Offline turucorp

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #113 dnia: Marzec 03, 2016, 10:44:20 pm »
Turucorp: "Ojej, dobrze, ze tu nie zagladaja, bo jeszcze by sie przejeli i podcieli sobie żyły japonskimi cienkopisami."

Podejrzewam, że dawno już przerzucili się na tablety; nie musimy zatem martwić się o ich układy krwionośne :) 

Absolutnie - nie mam nic przeciwko twórczości M. Sieńczyka, ale obawiam się, że tak jak nie zrobił on furory nad Wisłą i Narwią, tak nie zrobi jej również nad Tamizą i jakimkolwiek innym ciekiem wodnym. Stąd pomimo Twych deklaracji życzeniowe myślenie chyba w zbyt znacznym stopniu przysłoniło Ci ogólny ogląd.

Wbrew pozorom koncowki piorek do tabletow sa dosyc ostre.
A Sienczyk to wiesz, aktualnie nad Tamiza, Sekwana i Tybrem jakby co.

Offline absolutnie

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #114 dnia: Marzec 03, 2016, 10:45:40 pm »


Absolutnie - nie mam nic przeciwko twórczości M. Sieńczyka, ale obawiam się, że tak jak nie zrobił on furory nad Wisłą i Narwią, tak nie zrobi jej również nad Tamizą i jakimkolwiek innym ciekiem wodnym. Stąd pomimo Twych deklaracji życzeniowe myślenie chyba w zbyt znacznym stopniu przysłoniło Ci ogólny ogląd.


Pozwolisz, że zapytam, jaką mairą mierzysz tę furorę, której Sieńczyk (podobno) nie zrobił, a twórcy Wilczej Gontyny, polskich trykotów i komiksów IPN-u owszem. Bo ja pamietam, że on dostał nominację do Nike (to zaś przekłada się na sprzedaż w minimum kilku tysiącach egzemplarzy), a oni jednak nie. Pamiętam też recenzje jego komiksów, wywiady z nim i ogólną życzliwość krytyków dla tego, co robi. A w wypadku tych, o których piszesz, jakoś takich tekstów nie pamietam.


Chciałem też zauważyć, że punktem wyjścia do tej rozmowy było narzekanie NuoLaba, że nie ma polskiego mainstreamu.
Przypomnę:


Jakby były polskie komiksy z rysunkami w stylu frankofonów to by się sprzedawały. Sorry ale pobuszowałem na gildii w kategorii komiksu polskiego i jest słabo. Klony superhero, artystowska mazianina, minimal art i pseudośmieszne historyjki epatujące "odważnym" nagromadzeniem wulgaryzmów i obsceny.Ja lubię awangardę, ale taką jak robi Clowes, Burns czy staruszek Crumb. Jedyne co ostatnio z polskich kupiłem nie licząc wznowień klasyki to Gawronkiewicz i komiksy IPNu. Reszta niestety jest biedna.

Jeśli nawet on, wyraźny wróg Ostatnich Mohikanów minionej dekady, nie zauważa tego polskiego mainstreamu, o którym piszesz, że spowił cieniem resztę, to chyba dość blady jest ten cień. Nieprawdaż?



Niemniej, zgadzam się z Tobą w tym, że polski mainstream istnieje i ma się całkiem dobrze. Na pewno lepiej niż kilkanaście lat temu i uważam, że fakt, iż NuoLab go nie zauważa, świadczy jednak źle o NuoLabie, a nie o polskim mainstreamie

Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline Nawimar

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #115 dnia: Marzec 03, 2016, 11:01:56 pm »
Turucorp - nie wiem, bo nie jestem panem artystą. Tuszę jednak, że użyją tego sprzętu zgodnie z ich właściwym przeznaczeniem. Natomiast co do rzek to daj mu Trygławie ich jak najwięcej. Choć i tak nic z tego raczej nie wyniknie.
 
Absolutnie - Nieprawdaż :smile: Ale do rzeczy:
 
"(...) on dostał nominację do Nike (...)"
 
Proszę Cię Max, nie rozmieszaj mnie :smile: A już tak na serio to nie mam pojęcia ile mu się tej całej wyspy sprzedało, ale Dunin-Wąsowicz wspominał kiedyś, że tak umiarkowanie. Choć być może po samej nominacji i owszem, bo zdaje się, że w zamierzchłych czasach sławy i chały "Michniken Zeitung" owa gazetka wymogła na bibliotekach obowiązkowy zakup przejawów twórczości ich nominantów. Tak aby nie tylko zrolowany dyplom i goździk im się przytrafiał ale też nieco floty aby mieli być za co wdzięczni i deklarować (jak choćby koleżanka Tokarczuk) to co trzeba. Możliwe zatem, że poniewczasie miłe panie bibliotekarki rzeczywiście dostały prikaz nabycia komiksu (zwanego w pewnych towarzystwach "książką" bądź też "powieścią graficzną") M. Sieńczyka. W tym akurat przypadku wyjątkowo możesz mieć zatem racje. Przy czym ani trochę mnie nie dziwi, że twórcy komiksów tworzonych na potrzeby IPN nie otrzymali tego typu nominacji. Wszak nie pluje się do własnego gniazda :smile:  Mam natomiast nadzieję, że po dzisiejszej wymianie zdań kolega NuoLab zechce stopniowo zapoznać się ofertą zarówno warszawskiego, lubelskiego i rzeszowskiego IPN jak i wydawnictw typu Centrala. Bardzo jestem ciekaw, która z nich ma szanse przypaść czytelnikom jego pokroju do gustu.

Offline absolutnie

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #116 dnia: Marzec 03, 2016, 11:05:38 pm »

 
Absolutnie - Nieprawdaż :smile: Ale do rzeczy:


Wybacz, ale moim zdaniem to, co napisałeś po (zacytowanym) dwukropku jest absolutnie od rzeczy i uniemożliwia prowadzenie jakiejkolwiek cywilizowanej wymiany poglądów. Ja się wycofuję.
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline Nawimar

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #117 dnia: Marzec 03, 2016, 11:08:51 pm »
Absolutnie - gdzieś już zdarzało mi się słyszeć podobną argumentacje. Szanuję Twój wybór i pozdrawiam.

Offline Blacksad

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #118 dnia: Marzec 04, 2016, 06:18:31 am »
Spoza domniemywań Nawimara, tych wszystkich: "nie mam pojęcia, ale...", "choć być może", zdaje się" i "możliwe zatem...", balansujących jak zwykle na krawędzi teorii spiskowych i poczciwej paranoi, wyłania się jedna myśl - nagroda "Nike" to nagroda bez znaczenia, dedykowana autorom wiernym pewnej ideologii. Bo gdyby było inaczej, to bez wątpienia nominowane zostałyby komiksy IPN.
Cóż, może po prostu kapituła "Nike" przedkłada pewien uniwersalizm oraz swobodę artystycznej ekspresji ponad zunifikowane i robione pod wyraźne polityczne i/lub komercyjne zamówienie produkty?
I być może polscy twórcy komiksowi, dla których twórczość jest ich pasją a nie realizowaniem kopii sprawdzonego modelu opowieści obrazkowych robią to, co lubią, nie poddając się dyktatowi edytorskich korporacji? Bo co do tego, że gdyby chcieli, to by mogli i potrafili, chyba nie ma najmniejszych wątpliwości, prawda? Czy winić twórców za to, że robią to co chcą i znajdują swoją rynkową niszę, czy może niektórych czytelników, nie potrafiących wystawić swoich narzędzi percepcji poza światek oklepanych schematów?

Przykład zza oceanu? Brian M. Bendis. Jego autorskie i stające często w opozycji do mainstreamu komiksy lądują na szczytach zestawień najlepszych utworów. Jego seryjne, tasiemcowe "superheroes" sprzedają się świetnie, ale kto będzie o nich pamiętał za kilka lat?

A z dalszym dezawuowaniem "Nike" jako nagrody "upolitycznionej" bym się jednak wstrzymał pamiętając, że w 2003 otrzymał ją Jarosław Marek Rymkiewicz - uznany tępiciel "lemingów" i naczelny poeta "dobrej zmiany".
« Ostatnia zmiana: Marzec 04, 2016, 06:30:41 am wysłana przez Blacksad »
Chrzań się, Smirnov

Offline Nawimar

Odp: Kondycja komiksu polskiego
« Odpowiedź #119 dnia: Marzec 04, 2016, 08:20:29 am »
Istotnie, niegodnie postąpiłem niefrasobliwie sugerując jakieś spiski plugawe i takież układy. Tych bowiem jak wiadomo – oczywiście zgodnie z tzw. zdrowym rozsądkiem – nie ma. Teksty o paranoi pod adresem osób podejmujących pewne tematy o których powinno dyskutować się w „jedyny, właściwy” sposób również obijały mi się o uszy. Zresztą w pewnym kraju, który na szczęście przeszedł już do historii, dla tego typu delikwentów przewidziano nawet specjalną jednostkę chorobową zwaną „schizofrenią bezobjawową”. Wpisujesz się zatem Robercie w nurt z wielkimi tradycjami :smile: Imputując jakoby pisarczyk, któremu raz na przysłowiowy ruski rok udało się sprzedać tomik wymuskanej poezji, skłonny był wypowiadać się publicznie w myśl sugerowanej mu ideologii tylko dlatego, że zapewni mu się zwiększenie sprzedaży o mniej więcej 700 procent (oczywiście w efekcie obowiązkowego kontyngentu narzuconego na biblioteki) oraz objawienie swego oblicza w prawomyślnych programidłach rzeczywiście było nie na miejscu. Podobnie zresztą jak sugestia w myśl, której pewne ośrodki ideologiczne/medialne korzystają z uzyskanych w czasach dobrego farta wpływów na rzecz rekrutowania – jak to się mawiało w okresie świetności Związku Literatów Polskich – zaplecza intelektualno-artystycznego za sprawą którego usiłuje się oddziaływać na społeczeństwo (czyt. obsztorcowywać bez litości wszystkich tych, którzy ośmielili się myśleć inaczej niż nakazały sankcjonowane autoryteta).
 
Nie wiem jak autorzy komiksów IPN (tudzież wszystkich innych, które nie zyskały aprobaty z pewnością całkowicie obiektywnego jury tej zaszczytnej nagrody), ale ja na ich miejscu nie czułbym się jakoś nadmiernie zdołowany. Rymkiewicz zresztą też był niegdyś uniwersalistą (w odróżnieniu od pieniacza Świetlickiego co to jakieś listy pretensjonalne pisywał), ale jak widać z czasem stał się realistą. No i jak powszechnie wiadomo „Ciemno, pawie mrok” idealnie spełnia wymóg dzieła powstałego w myśl zasad „(…) swobody artystycznej ekspresji ponad zunifikowane i robione pod wyraźne polityczne i/lub komercyjne zamówienie produkty”. Z jednej strony gratuluję Ci Robercie dobrego samopoczucia, a z drugiej nawet mnie to cieszy, że są jeszcze w naszym kraju ludzie dający wiarę tej uroczej  wizji rzeczywistości. Obiektywizm, uniwersalizm, pokój na Ziemi, okiełznane wolne rodniki, chałwa za darmo etc. To na swój sposób piękne i trochę Ci nawet zazdroszczę. 
 
W poprzednich postach nie obyło się już bez życzeń kierowanych pod adresem polskich twórców komiksu do których mogę się tylko dołączyć. Wygląda jednak na to, że ta część z nich, która do pewnego stopnia dzierżyła przysłowiowy rząd dusz komiksomaniaków w minionej dekadzie zapewne robiła to co lubi (czemu nie śmiem zaprzeczać), ale najwyraźniej ze swymi gustami rozminęła się szerszą publiką. Owszem, to bardziej złożone zjawisko i trzeba brać pod uwagę przynajmniej kilka dodatkowych czynników. Niemniej tytuły, które niegdyś hołubiono zarówno na tym forum jak i forum WRAK-a poza nielicznymi wyjątkami nie są wznawiane i wygląda na to, że nie funkcjonują w świadomości większości współczesnych czytelników. Tak jak gdyby lata 2000-2009 (ramy tej cezury rzecz jasna są umowne) były dla polskiego komiksu w dużej mierze czasem straconym (czy jak wolą tuzy z komiksowa przedłużeniem tzw. wielkiej smuty).
 
A może po prostu czasem warto choć na chwilę zstąpić z Parnasu i przy zachowaniu artystycznej indywidualności, zaproponować czytelnikom coś nieco bardziej strawniejszego niż kolejne autobiograficzne wynurzenia o ćpaniu, chlaniu i kopulowaniu… Przytoczony przez Ciebie przykład Bendisa, który wyrobił sobie nazwisko na łatwo przyswajalnych produkcyjniakach zdaje się wskazywać, że taka właśnie ścieżka rozwojowa ma swoje racjonalne uzasadnienie. Zwłaszcza, ze sprawdzone modele narracyjne i plastyczne również podlegają procesowi sublimacji o ile weźmie się za ich przekształcanie zdolny twórca. Tylko pytanie czy aby na pewno mieliśmy wielu takich wśród polskich autorów minionej dekady… Ich rynkowa nisza również okazała się wyjątkowo ciasna, bo jakoś nie udało im się przeniknąć na przysłowiowe szersze wody. Osobiście mam też teorie, że o takich a nie innych kierunkach ich rozwoju często decydowały niedostatki warsztatowe.
« Ostatnia zmiana: Marzec 04, 2016, 08:46:11 am wysłana przez Nawimar »

 

anything