Lektura forum dyskusyjnego jest dla mnie nadal karkołomnym zajęciem. Nie jestem bowiem przyzwyczajony do takiej formy przedstawiania własnych poglądów, w której temat zasadniczy jest mniej ważny niż poszczególne słowa z wypowiedzi kolejnych dyskutantów, oraz wzajemne obrzucanie się inwektywami. Niemniej jestem wdzięczny za umieszczenie mojego listu otwartego jako tematu do dyskusji o kształcie przyszłych festiwali.
Chciałbym teraz dodać kilka słów objaśnienia. Mój list podaje pewne fakty, porusza wiele tematów, jednak nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Ale omówienie wszystkich problemów pojawiających się w trakcie organizacji festiwalu przerosłoby pojemność nawet najobszerniejszego listu. Kto zechciałby wówczas taki list przeczytać? Dlatego też postanowiłem główne problemy przedstawić w dość lapidarnej formie, a rozwinąć je na swojej stronie
http://komiksforum.republika.pl. Ponieważ temat jest rozległy, prezentację kolejnych problemów zmuszony byłem rozłożyć w czasie. Wkrótce pojawią się tam również moje refleksje i odpowiedzi na pytania nurtujące wielu uczestników festiwalu. Prawdopodobnie w tym roku nie wezmę udziału w przygotowaniu tej imprezy (zostałem wyklęty). Nie chciałbym jednak, aby moje wypowiedzi traktowane były jak ujadanie „psa ogrodnika”. Pragnę, by osoby, które „dostąpiły zaszczytu” organizacji najbliższego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu, mimo wszystko korzystały z moich uwag i doświadczeń. A przynajmniej stanęły na wysokości zadania. Życzę im tego z całego serca.
Byłbym wdzięczny, gdyby uczestnicy forum dyskusyjnego wypowiadali się na temat moich poglądów po lekturze rozszerzonej wersji listu. Obiecuję również publikować na stronie wszelkie poważne wypowiedzi dotyczące organizacji festiwalu. Niestety, sam w dyskusji nie mogę wziąć udziału takiego, jak bym pragnął. Po prostu, nie mam stałego dostępu do sieci. A poza tym (z konieczności), staram się oszczędzać na impulsach. Sorry.
Jej! Aby zarejestrować się na forum zużyłem przydział impulsów na następny miesiąc. Dlaczego strona Gildii ściąga się jak betonowy ślimak? Chyba napewno zostanę niemym dyskutantem.
Pozdrawiam.
Vitek, (były) organizator konwentów i festiwali
Ps. Będę na WSK (tradycyjnie na giełdzie). Więc jeśli ktoś będzie chciał pogadać w "realu", zapraszam.
...fragment z mojej strony internetowej
Piątek 12 marca 2004 roku
Znany jestem z dość donośnego głosu (być może jestem trochę głuchy), oraz kontrowersyjnych (dla niektórych) wypowiedzi. Oba powody sprawiają, że wiele moich uwag, pomysłów czy myśli w trakcie zwykłej rozmowy nie zostaje przedstawionych w pełni. Dlatego, do dyskusji o kształcie przyszłego festiwalu wybrałem pisemną formę prezentacji moich poglądów. Nie jest to rozwiązanie zbyt wygodne dla mnie, bowiem nie posiadam talentu literackiego, ale musiałem wreszcie wyrzucić z ciebie to, co od dłuższego czasu leżało mi na duszy.
Moje poglądy nie są zbyt wielką tajemnicą dla (pozostałych trzech) organizatorów festiwalu. Jednak chciałem je zaprezentować również szerszemu ogółowi komiksowego fandomu. Z tym większym zdumieniem odebrałem reakcję Pana Andrzeja, kiedy dziś przekroczyłem próg jego gabinetu i znalazłem się nagle w... przedszkolu. Pan Andrzej zachowywał się jakbym zabrał mu jego ulubioną zabawkę. Nie pozwolił mi dotknąć komputera, mimo iż tydzień wcześniej doszkalałem na nim obsługującą go panią. Aż wreszcie wyprosił mnie z gabinetu, mimo iż przed publikacją mojego listu otwartego wielokrotnie zostawałem sam przy komputerze (nawet na kilka godzin), i powierzany był mi klucz od pomieszczenia. Tak stałem się banitą.
Taka reakcja budzi u mnie tym większy niesmak, zważywszy ile Pan Andrzej, jak i cała instytucja mi zawdzięcza. Przez kilkanaście lat służyłem mu pomocą w wielu sprawach. Przy organizacji imprez (nie tylko komiksowych) zawsze mógł na mnie liczyć. Ale kiedy popełniłem świętokradztwo w postaci upublicznienia kulisów festiwalu, stałem się persona non grata.
Nasuwa mi się tu pewna refleksja. Kiedy w ubiegłych latach wielokrotnie poruszałem przy Panu Andrzeju temat niepochlebnej opinii o festiwalu w prasie komiksowej oraz w Internecie, zbywał to stwierdzeniem „a niech sobie piszą”. Mnie to bolało, bowiem w organizację każdej imprezy wkładałem wiele wysiłku. Musiałem więc sam pisać sprostowania (ostatnio pomagał mi w tym Piotr). Sytuacja zmieniła się, kiedy Pan Andrzej sam znalazł się w Internecie. I chociaż moje uwagi nie były tak ostre, jak niektóre opinie z forów dyskusyjnych (czy wypowiedzi Śledzia), popadłem w niełaskę. Może prawda zawarta w moich słowach zabolała go bardziej niż najbardziej wyszukane oszczerstwa? Gdybym był o dwadzieścia lat młodszy, pewnie całą tę sytuację skomentowałbym odpowiednim epitetem. Ale jako „stary” organizator będę pisał dalej...
W programie najbliższej WSKi rozbawił mnie punkt: „spotkanie z organizatorami tegorocznego MFK”. W pierwszej chwili pomyślałem: kogo jeszcze (oprócz Piotra) Mamut wyciągnie z kapelusza? Wszak Pan Andrzej raczej się nie zjawi (ŁDeK nie wypłaca już delegacji). A może na spotkaniu pojawią się pozostałe „martwe dusze” Conturu. Ale przecież Piotr i Mamut to już liczba mnoga. Pewnie tylko oni dwaj będą roztaczać miraże najbliższego festiwalu. Radziłbym notować ich wypowiedzi, bo zabawnie wypadną w konfrontacji z rzeczywistością (tak jak to było w przypadku ubiegłorocznego patronatu Fantastyki).