Ale: na początku komiksu bohaterowie mówią iż wśród Żydów są brani za innych, alienowani. Żydzi sa kotami? Dlaczego więc mały Zelig bierze kotka na ręce i traktuje jak...kotka?
Powiem wprost: Na źle postawione pytania nie dostaniesz prawidłowych odpowiedzi.Żydzi w komiksie są Żydami, koty - kotami, Zelig i jego ojciec to para Obcych, a partyzanci są z AK. Kiedy jednak Niemcy jadą przez las, to na obecność żywych stworzeń wokół reagują wyciągając broń.
Nie szukaj odpowiedzi na pytanie: czego alegorią są koty. Zadaj pytanie: czego nienawidzą Niemcy?
W tym komiksie rzeczywiście jest tak, jak u Gombrowicza: symbol zamienia się w konkret ("kot" w kota), istnienie konkretu wymusza na postaciach określone zachowania (partyzanci przebierają się za koty), które ujawniają absurdalny aspekt posłużenia się symbolem...
A nad wszystkim lata Biały Orzeł...
Może się czepiam, fakt- ale ja lubię widzieć taki czy inny związek przyczynowy- nawet w absurdzie mozna go znaleźć.
To, co piszesz, świadczy o tym, że oczekujesz, iż autorzy będą podążać za Twoim sposobem myślenia. A tymczasem oni oczekują, ze to Ty podązysz za nimi. To jest trochę tak, jakbyś miał do Mickiewicza pretensje, że napisał "Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu", bo Ty przeciez wiesz, że ocena jest mokry...
W "Zeligu" też jest, ale- pragnę to uściślić- nie uznaję komiksu za ósmy cud świata z przesłaniem wielkości Kanady.
Jest powalająco narysowany, ale jak wspomniałem- furory nie robi.
O jaką furorę Ci chodzi? I o jaki ósmy cud świata. Dwa małe wydawnictwa, znane z tego, że nie płacą autorom i publikują w minimalnych nakładach rzeczy dla maniaków, zjednoczyły swe siły i finanse, by wydać komiks przeznaczony dla maniaków.
O co masz pretensje: o to, że przedsięwzięcie nie jest komercyjne? A ktory z komiksów wydany przez Kulturę Gniewu był obliczony na masowy naklad i zadowolenie gustów typowego konsumenta komiksow?
Gawronkiewicz narysował odjechaną historię - widać, to go bawiło. W końcu jego zapłatą za tę pracę będzie tylko satysfakcja.
A że przy okazji pokazał, że rysuje mistrzowsko? To chyba dobrze?
Pytanie brzmi, czemu nasi wydawcy nie chcą mu zaproponować narysowania komercyjnej historyjki - "Achtung Zelig" to dowód, że poradziłby sobie z taką bez trudu.
Pewnie musieliby mu za to zapłacić
A o absurdzie mówiąc- Kafka tez niekoniecznie pisywał w sposób łatwy i "realistyczny", a jego proza świetnie do mnie trafia.
A "Zelig" nie
Spróbuj sobie wyobrazić opowieści Kafki przełożone na konkretne obrazy, to może dostrzeżesz, że Gawronkiewicz wcale od tego wzoru daleko nie odbiega.
Ale tylko "może". W końcu nie każda opowieść do każdego trafia, prawda?