Niechęć komiksiarzy do mangi bierze się chyba po prostu stąd, że mamy bardzo mało dobrych pozycji tego rodzaju na rynku. Jest wspaniały "Eden", jest "Akira", może jeszcze "Detektyw Jeż", "GITS" - i to właściwie wszystko, bo reszta prezentuje się na ogół infantylnie. Nadal nie ma "Domu" ani "Lone Wolf and Cub", a to przecież żelazne arcydzieła gatunku.
Nie zapominałbym też o "Cześć Michael", bo to naprawdę świetny komiks, choc dość niszowy. Sam bardzo długo podchodziłem do niego jak do jeża (ale nie detektywa), a potem jak się przekonałem, kupiłem wszystkie częsci w wydawnictwie. Pomysł jest prosty, bo chodzi o ośmiostronicowe historie o kotach i ich właścicielach, ale liczy sie wykonanie. Niektóre historie prezentują abstrakcyjny albo groteskowy, dość Montypythonowski humor i pewnie nie każdemu przypadną do gustu, ale jak ktoś lubi te klimaty, to polecam. Poza tym autor świetnie uwiecznia kocie zachowania i potrafi poświęcić cały epizod temu jak koty chodzą bokiem, albo ich skłonności do kładzenia się na środku stołu.
To taki rodzaj komiksu, który w pełni zasługuje na miano kultowego
Widziałem np. serwis francuski, poświęcony ambitniejszym komiksom i jedyną mangą uwzględnioną tam był właśnie "Michael", zresztą chyba Dark Horse wydaje to w Stanach.