Czytałem co nieco japońszczyzny przez te ostatnie lata, te wszystkie GiTSy, Ality, Akiry, Kozure Okami, GTO, Death Noty, Taniguchiego, etc., ale żaden z tych tytułów nie podobał mi się tak bardzo jak "Eden".
Świetne realistyczne rysunki o mało "mangowej" stylistyce. Wciągające, sensacyjnie fabuły wyśmienicie realizujące hasło "high tech low life".
Rzadko kiedy jestem usatysfakcjonowany zakończeniami, dlatego już dawno przestałem wiele po nich oczekiwać. W 18 tomie wypada to całkiem nieźle, zgromadzono większość istotnych bohaterów i rozwiązano większość wątków. Nigdy specjalnie nie przepadałem za głównym wątkiem z choroba i koloidem, choć wypadł nie najgorzej, to zawsze wolałem oblicze sensacyjno-dramatyczne Edenu.Też w przeciwieństwie do wielu komiksów, w których śmierć bohaterów w ogóle mnie ni obeszła, tutaj w 18 tomach, wielokrotnie to mną wstrząsnęło.
"Eden" to też jedna z trzech najbardziej pochopnie skreślonych przeze mnie serii, na podstawie przeczytanych fragmentów. To mnie nauczyło, iż nie tylko przekartkowanie, ale czasem i kilka tomów to za mało by skreślić serię na dobre.
Mam nadzieje jeszcze kiedyś znaleźć coś z japońszczyzny co równie mocno mnie zainteresuję.