A kryje się cały czas za płaszczykiem owych lotnych i niepewnych pojęć...
Przepraszam, liczy się cel do którego się dąży,czy to co się podsuwa publice,by ta nie darła japy?
Słuszny bo logika? Nonsens. Znowu się rozmijamy.
Pragmatyczny cynizm z owym niezrozumieniem prawideł świata...
Logika polityka.A ta z logiką myślenia niekoniecznie ma wiele wspólnego.
Ale czy płacisz ja ty czy inni?
I czy ci inni się cieszą?
To tak jak stwierdzić 'wojna w Iraku będzie kosztować jeszcze tysiące istnień ludzkich - jestem sklonny ponieść tę ofiarę...'
O rany, równie dobrze mógłbym się powtorzyć i napisać znów o cenie pokoju.Rany, argumentem w stylu"to tak jak..." albo "a bo oni..."
mozna blokować osiągnięcie konsensusu w nieskończoność.W każdej rozmowie...
Cały czas powtarzasz, ze to niewykonalne... Tak się jednak składa, że dotąd nikt nie próbował inaczej niz podkutym butem...
po raz kolejny napiszę:słano im wielka pomoc gospodarczą,przyjmowano masowo od nich ludzi na uczelnie,wysyłano techników i specjalistów,pomoc humanitarną.A tam?Przysłanych do pomocy mordowano.Pieniądze i sprzęt gosp. rozkradano.Po prostu.
Zresztą,co ja CI będę udowadniał.ŻADEN z wielkich badaczy kontaktów między kulturami i cywilizacjami nie ma złudzeń.Zmiana nastawienia muzułmanów do ŚWIATA(nie tylko do zachodu) to mrzonka.
Uczą się od najlepszych...
Też nie krwiożeczych.
Twoje słowa nie zmienią faktuze złość budzi się w nich.I ta złość jest ślepa.Atakuje i tych co była np za wojną w Iraku i tych co byli przeciw.To furia którą da się tylko wtłoczyć z powrotem do nich,by samemu mieć spokój.
Znowu łączysz toalitarny i afundamentalny Irak (co uznajesz za jedyną formę powstrzymywania fundamentalizmu choć zarazem stwierdzasz, że tak się nie da) z działaniami AlQaidy...
Kiedy wreszcie przyjmiesz do wiadomości,ze Irak wspierał terroryzm?Nie Al-Qaide.Terroryzm.Wychodował wielka organizację terrorystyczną na włsnym terytorium.Wspierał organizacje bliskowchodnie piniędzmi,bronią.Więc uderzajć w terroryzm,trza było oderzyć też w niego.
I ci ludzie się mylą. Jak wielokrotnie w przeszłości.
uuu.Bo Ty wiesz....Myślę,ze oni,mając o tym tysiąckrotnie większe o tym pojecie od nas wiedzą lepiej...
Poza tym w przeszłosci równie wiele razy mieli rację,co się mylili.Ale taka jest polityka.To po częsci loteria pewnych dostępnych scenariuszy.
A nie jest?
A jest?
Uniknąć? Moze i nie da. Tyle, ze to nie znaczy, że nalezy je wywłoywać...
Hehe.Nie rozumiesz.By uniknąc 1 krwawej wojny,trzeba wywołać inną z nadzieją,zę będzie mniej wyniszczająca.Popatrz na najprostzy przykład:Gdyby prezydent Clinton wydał rozkz ataku na Afganistan w 1997 do czego go skłaniano, nie byłoby 11.09 i pozniejszych krwawych starć "wojny z terroryzmem"
Utrzymał sie przy władzy mimo zupełnej militarnej porażki, potępienia całego swiata i wszedzie węszących inspektrów... To całkiem nieźle jeśli mam juz patrzec wz owego cynicznego punktu widzenia...
Teraz wpadł.
Tyle, ze pod koniec uwijał się jak w ukropie aby sie wykpić - choćby i jego postawa wobec ONZ w ostatnich chilach przed wojną.
Kadafi odszedł od terroryzmu co uznaje się za wielki sukces.
Jak dla mnie podobnie wyglądały reakcje Saddama...
Jeśli utzrymanie się przy władzy dzięki aparatowi terroru uważasz za sukces ,to rzeczywiście był niezły.Tak czy siak to byłby jedyny z tych jego czynów.Bo poza tym był władcą takim jakim był...Nienajlepszym.
Byłaby to odrobinkę inna wojna - wojna z poparciem ludzi. po prostu obalanie złego dyktatora.
inna by była, ale właśnie o "odrobinkę" co najwyzej.
Ale nie usprawiedliwiaj amerykanów tym co robią muzułmanie...
Terroryzm i wojna to efekt tego co oni robią.
Znów obracanie kota ogonem.I argunet....bez argumentu.Nie wiem jak CI powiedzieć,zę to islamiści zaczęli podkładać lata temu nam bomby pod tyłki w imię swoich islamskjich nierenegocjowalnych celów.Pogódz się z faktemz,ę pierwsze,niewinne ofiary tej wojny padły po naszej stronie.Zachód przez lata cierpliwie to znosił prosząc i aperlując.Nic to nie dało.Tak było Iberze, nie próboj z tym dyskutować bo to proste fakty.
Rozumują na tej samej zasadzie - ofiar uświęconych celem...
No właśnie!Dla nich celem jest islamski swiat.Dlatego z ich strony na litość czy zdrowy rozsądek nie ma co liczyć(mam tu na myśli najsilniejsy nurt-fundamentalistyczny)Bo ofiary ludzkie są nieważne.Liczy się wojna z niewiernymi.
jeśli mamy nie mówić o etyce postepowania na bliskim wschodzie to ja nie mam już nic do powiedzenia.
Cóż.Argumenty filozoficzne nie maja racji bytu w polityce.Zamknijmy więc ten rozdział.
Sadr chce negocjować.
Okazuje się,z ęten zacietrzewiony zły i krwiożerczy człowiek który mysli tylko o zabijaniu amerykanów zywiąc się nienawiścią do inności i pluralizmu społecznego i politycznego chce rozmawiać. Razem z tymi wszystkimi co nie dostali w dupę.
Wnioski z tego mozna wyciągnąć dwojakie - aby człowiek chciał rozmawiać trzeba mu nakopać
albo
z muzułmanami mozna negocjować. Trzeba tylko się odrobinkę postarać.
A z tego co widze amerykanie go olewaja
hehe,,uprościłeś sytuację(coś z tym wzrokiem chyba....
:giggle: ).Amerykanie przyjęli propozycje negocjacji już miesiąc temu.Negocjajce podjęto.Uczestniczyli w nich też przedstawiciele Irackich władz i iraccy przywudcy religijni.Amerykanie gotowi byli zapewnić Sadrowi i jego ludziom nietykalność,nie wchodzić do miasta, chcieli tylko zdania ćięzkiej brponi.Sadr przyjął warunki,ale zaraz je odrzucił.Podjeto kolejne nogocjajce i to znów on je zerwał.Potem trzecie i znowu on.Po 18 dniach wściekli amerykanie dali irakijczykom szerokie komperencje do negocjowania z nim.I własnych ziomków wydutał dwukrotnie.reprezentanci panstwa irackiego sami wycowafali sie z rozmów,bo uznali,zę nie maja one sensu.
Sadr rozpętał wojnę niemal domową(bo w walkach z sadrystami brały tez udział iracki oddziały)o korzeniach religijnych.Gdyby się poddał - przepadłby, dla fundamentali byłby skończony.On nie chce i nie będzie rozmawiał.Dziwię się amerykanom,zę dali mu tyle czasu
Więc widzisz Iber:znowu to jednak nie amerykanie okazali się tymi złymi.
[/quote]