Źle działo się w Śródziemiu... Na skraju Rivendell naprzeciw siebie staneli dawni sojusznicy - Ludzie i Elfowie... Wraz z pierwszym promieniem słońca Wojownicy Boromira natarli na Pierworodnych.
Ludzie:
Boromir - Kapitan Białej Wieży
Kapitan Gondoru
14 Wojowników z mieczami
7 Wojowników z tarczami
Sztandar
16 Rangerow Faramira
10 Rycerzy Minas Tirith
Sztandar Konny
------
Elfowie:
Elladan i Elrohir
2* Kapitan z tarczą w c zbroi
2* Sztandar
13 * łucznik z w włócznią
Caine the Longshot - zwykly bowman
19 * warrior z meiczem
3 * włócznik
Gralismy(herudaio i ja) na stole o wymiarach 160x80 cm.
Gra standardowo rozpoczęła się od ostrzału. Elfowie jak zwykle strzelali bardzo dobrze, choć Zwiadowcy Faramira niewiele im ustępowali - w tej jednak fazie niewielki plus dla elfów.
Armie zblizaly sie do siebie - w chwili spotkania ludzie posiadali niewielka przewage liczebna.
Gondorczycy starali się okrążyć elfów konnicą, co jednak się nie udało - Konnica notorycznie przegrywała starcia z pojedyńczymi elfami, na kostkach najczęściej wychodziły oczy węża, co spowodowało, że po pierwszej turze walki w zwarciu ze stołu spadło ~5 koni !!! Przy szarży !!!
W tej samej turze z ręki Kapitana Eflów zginął Ludzki Kapitan... Prawe skrzydło ludzi zostało zdruzgotane - już w 2-3 tury póżniej nie było tam nikogo, kto stałby prosto na nogach i był w stanie walczyć z elfami.
Na lewym skrzydle dzielnie poczynał sobie Boromir, jednak jego wojsko nie potrafiło wziąć przykładu z Generała - wojownicy jeden za drugim odchodzili do krainy wiecznych łowów, ludzka posoka lała się strumieniami, a zwłoki Gondorczyków gęsto zaścieliły pole bitwy.
Coz, ciezko pisze sie o takich bitwach - moja konnica zawiodła, co odbiło się na wyniku bitwy - była to totalna masakra.... Moglbym sie tlumaczyc zlymi rzutami itd., ale nie ma to sensu - wszak taki urok tej gry, ze szczescie odgrywa duuuza role ;]