Przeczytałem i bardzo mi przypadło do gustu.
Po pierwsze, pomysł. Niby już ktoś podobne drzewa opisywał (podobno Aldiss), ale ponieważ nie czytałem tego, nie mnie oceniać, czy to źle czy dobrze. Jedno jest pewne, wizja Podrzuckiego jest smakowita.
Po drugie, jest to solidne science fiction, jakich w naszym kraju pisze się mało. Na dobrą sprawę, jest to dla mnie jedna z 3 najlepszych pozycji ostatniego roku, po bezkonkurencyjnych "Innych Pieśniach" Dukaja i "Marsie" Kosika. Pomijając problemy z przyporządkowaniem gatunkowym Dukaja, jak widać science fiction rządzi. Co ważne, Podrzucki mimo że napakował powieść masą neologizmów i kupą teorii, pisze lekko i naprawdę dobrze się książkę czyta.
Po trzecie, jest to fajna mieszanka motywu drogi typowego dla fantasy z klasycznym sf.
Czekam na tom drugi.