Ja mam, ofkors wersję papierową (bo czytaniem pirackich skanów, to się nie ma co podniecać, a tym bardziej publicznie chwalić). Muszę przyznać, że Millar (podobnie jak w Ultimates) rozkręca się z numeru na numer - końcówka jest naprawdę przyzwoita, choć rozwiązanie jednego wątku mnie odrobinę rozczarowało (jutro napiszę, o co chodzi, by nikomu nie zaspoilerować). Czyta się nieźle, jest zdecydowanie lepiej niż w numerze 1.