stałem koło strefy autografów, grzecznie zapytałem się kto stoi w kolejce do Serge'a Baekena, okazało się że nikt. Podszedłem wziąłem autograf.
Myślę, że problemem tych kolejek jest fakt, że stoi w nich wiele osób, które wyciągają kartki i proszą, żeby na nich rysować. Uważam, że autorzy powinni autografować tylko komiksy.
Natomiast z tego co tu opowiadacie smuci mnie najbardziej dający się wysnuć wniosek, że tyle osób stoi w kolejkach po autografy do konkretnych twórców, w tych kolejkach przeżywa horrory i herzklekoty ale na spotkaniach z tymi konkretnymi autorami jest po 5 osób. Czy dla Was najważniejsze są autografy?
Bo może należy olać te wszystkie spotkania, prelekcje, panele i po prostu zrobić festiwale autografów?