Wracając do samego komiksu. Od pierwszych stron widać, że to miał być Powrót Mrocznego Rycerza w świecie Spider-Mana. Mamy podstarzałego bohatera, który odłożył kostium do szafy, jest ponury klimat, są przekazy medialne, które popychają fabułę do przodu, są też specyficzne rysunki, które tak samo, jak u Millera czasami trzymają poziom, a czasami wyglądają tragiczne, ale zestawiając Reign z Dark Knight Returns, wypada on blado. Głównie ze względu na o wiele słabszy scenariusz, przesycony przewidywalnymi rozwiązaniami i mniej wyrazistymi postaciami. No i o wiele mniej wiarygodnie w roli podstarzałego dziadka wypada Peter Parker, który po włożeniu kostiumu nagle zyskuje super wytrzymałość i bez problemu rozprawia się z przeciwnikami. To samo tyczy się świata przedstawionego, nie mamy żadnych wskazówek, jak doszło do aktualnego stanu rzeczy, przez co trudniej go zaakceptować. Drugoplanowe postacie cierpią na kompletny brak charakteru, więc trudno się przejmować ich losem. Jedyną naprawdę ciekawą rzeczą w tym komiksie jest wątek traumy, która doprowadziła Petera do takiego stanu. Gdyby scenarzysta potrafił zestawić ten wątek z ciekawszą fabułą, mogło z tego wyjść coś znacznie lepszego. Mimo wszystko warto zapoznać się z tą historią, zwłaszcza jeśli lubicie pajączka, ale nie ma co nastawiać się na wybitne dzieło.