Blame! mam cale na twardym dysku, ale jakos nie potrafie przez to przebrnac. Owszem, kreske to ten pan ma swietna, ale fabularnie troche odrzuca. Pierwszy tom to praktycznie sama strzelanina, dalej juz troche sie uspokaja, ale i tak jest tyle niejasnosci ze trudno sie w tym polapac. Skonczylem chyba na 3 - powiedzcie mi, czy ta seria ma jakis przelomowy moment, w ktorym wszystko staje sie jasne i przejrzyste ?