Ostatnio zrobiło się głośno o Żbiku, więc postanowiłem w końcu przeczytać dwa zeszyty (albumy?) wydane kilka lat temu przez Kulturę Wesołych Podskakiwaczy.
„I CO DALEJ KAPITANIE?”
„Kapitan Gżebyk na tropie - Niedokończony raport” Zeke i Ozgi
Sprawny rysunek, chociaż momentami za bardzo „zakreskowany”, dobre dialogi wpisujące się w konwencję opowieści o Mocno Ograniczonych funkcjonariuszach. Sama opowieść sprawia wrażenie wyjątku z całości, jako samoistna historia nie broni się.
„Kapitan Żbik na tropie handlarzy zieloną śmiercią” Dariusza Palinowskiego
Ten komiksik w swojej punkowej prostocie ma swój urok, ale jako praca na zadany temat może być oceniony tylko w jeden sposób: pała!
„Party...” Przemysława Truścińskiego
Nigdy nie lubiłem rysunków Truścińskiego, a scenariusz... No cóż, przychodzą mi na myśl raczej nowojorscy gliniarze...
„Żbik in Japan” Jarosława Jurgi
Od tego komiksu zaczyna się wreszcie jakiś dyskurs ze „żbikowską” spuścizną. Z formalnego punktu widzenia pomysł jest bardzo ciekawy...
„Jeż vs Żbik” Rafała Skarżyckiego i Tomasza Leśniaka
Pierwsza próba w tym zbiorze zaadaptowania postaci Żbika do świata wykreowanego już wcześniej przez autorów. Ta próba jest bardzo dowcipna.
„Którz(
) nie pamięta dziś kapitana Żbika?” Michała Będkowskiego
Kapitan Żbik schodzi na... psy. Buerk!
„Złodziej marzeń” Dennisa Wojdy i Krzysztofa Gawronkiewicza
Wrzucenie legendy Żbika do świata „Mikropolis” - jak marzenie!
„Sklep pod ochroną” Śledzia
Oczywiście ten komiks nabiera teraz szczególnego znaczenia... Szczerze mówiąc nie spodziewałem się po autorze czegoś tak... poruszającego. Niesamowity klimat, mistrzowskie wyczucie krótkiej formy, a przede wszystkim Żbik traktowany z szacunkiem... To pozwala wierzyć, że wnuk Żbika dostał się pod ochronę właściwego rysownika.
„Plastelina” Krzysztofa Ostrowskiego
To chyba najlepszy komiks z cyklu „Plastelina”, jaki czytałem. Za tą absurdalną historyjką kryje się zarówno kpina jak i melancholia. Znakomity detektyw Cywil!
„Nocna wizyta” Ernesto Gonzalesa
Żbik wykorzystany jest tutaj trochę pretekstowo, ale sama opowieść po prostu zwala z nóg. Dla mnie number one w tej antologii – za świetny rysunek, pyszałkowatego kapitana Żbika, zasadniczą porucznik Olę, kadr z postacią wyskakującą przez okno, tekst: „Od razu się domyśliłem, że to nie proboszcz”, a przede wszystkim za... boską puentę.
„Ostatni raport” Roberta Szmigiela
A to moim zdaniem najsłabszy komiks. Scenariusz ani nie bawi, ani nie wprawia w zadumę, co najwyżej drażni wysiloną, banalną próbą przekształcenia bohatera w antybohatera. Rysunek głównie „stylowymi” postaciami stoi, na drugi plan i tła pewnie stylu zabrakło.
„Feralne zadanie” Ryszarda Dąbrowskiego
Według mnie już w pierwszym odcinku Likwidator powinien był popaść w depresję nie wolną od myśli samobójczych albo natknąć się na Chucka Norrisa...
Przynajmniej Żbik nie wpadłby w jego łapy...
„Requiem dla kapitana” Benedykta Szneidera
Kapitan zasługuje na lepsze requiem. W każdym razie dobrze, że się nie zastrzelił, bo inaczej pewnie byśmy się nie dowiedzieli, kim jest Biała Mewa...
„Świeży trop” Janka Kozy
Nawiązując do słynnej wypowiedzi Jana Kozy w TVP Kultura sprzed roku, obawiam się, że autor również w tym przypadku nie wiedział, o czym jest mowa...
„Wizyta na komendzie” Cyryla Lechowicza
Szarości w tym komiksie na pewno symbolizują płaty rdzy odpadające z socrealistycznej łopatologii – w podobny niewyszukany sposób objawiano wtedy „prawdziwą” twarz wrogich agentów...
„Dziwny sąsiad” Jarosława Składanka i Pawła Zawiślaka
Od strony graficznej bardzo udane.
Scenariusz wydaje mi się zbyt wymagający – chyba nie każdy czytelnik się domyśli, że tak naprawdę Marcin S. jest pedofilem, a nie modelarzem, natomiast Żbik – imbecylem, a nie debilem.
„ZOOMO” Tobiasza Piątkowskiego i Roberta Adlera
Znakomite 3 strony autorów „48 stron”.
Ale jak to w życiu, wszystko ma swoje dobre i złe strony.
„Pan i jego pies” Piotra (Geni) Kowalskiego i Rafała Gosienieckiego
A więc nie wszystkie psy idą do nieba? To naprawdę smutne. Smutek potęgują phantasmatyczne rysunki i trzy błędy ortograficzne na zaledwie pięciu stronach komiksu. Na szczęście jest jeszcze czyściec...
„WESOŁY FINAŁ”
„Zagadka jaja nr 6” Sławomira Jezierskiego
Zdaje się, że to nie pierwsza przebieranka Kica w stylu „Mission: Impossible”. W każdym razie warto zobaczyć tego małego „Żbika” z wielkimi stopami...
„Żbiq” Łukasza Chmielewskiego i Andrzeja Janickiego
Mocne. Teraz już wiemy, co robił Żbik, kiedy go nie było – czytał „Punishery”...
„Kapitan i syn wiatru Eol” Jakuba Rebelki
Twarze na niektórych kadrach kojarzą mi się z fizjonomią Predatora... Uff... Psychodelia tego komiksu chyba opacznie na mnie podziałała...
„Pęknięty Piec” Michała Korsuna
Autor świetnie się odnalazł w stylistyce rysunku – jak go nazwać – wzorniczo-technicznego? Najlepszy tekst: „Amadeusz opowiedział swoją historię. Żbik był w szoku! Mały palił jak smok!”
„Interwencja” Kosmatego
Śmiesznie, pomysłowo, życiowo i... komiksowo.
„Crossover” Jerzego Szyłaka i Aleksandry Spanowicz
Dobre. Żbik, mimo wampirzego przekleństwa, nadal działa w słusznej sprawie. Czyż podobnie nie można potraktować jego uwikłania w PRL-owską rzeczywistość? Tak sobie nadinterpretuję...
„Paula – Zeznanie” Piotra Kabulaka i Tomasza Piorunowskiego
Oj, Żbikuś, Żbikuś... A niby z ciebie taki lowelas...
„Żbik” Piotra Kasińskiego i Roberta Trojanowskiego
Trochę błaha ta opowiastka. A co do grafy – zdecydowanie wolę... undergroundową twórczość rysownika.
„Operacja: Operacja” Jarosława Jurgi i Piotra Kani
No komiksowi też by się przydała mała operacja... plastyczna.
„Mustasze” Jacka Frąsia
Fajne nawiązania do „Siedem”, ale komiks najwyżej na trzy.
„Drapieżnik” Prosiaka
To musiało kiedyś nastąpić, chociaż było dosyć ryzykowne. Autorowi się udało. Ciekawe, czy ten Zybert i rok 1972 odnoszą się do jakiegoś konkretnego zeszytu? Niestety nie pamiętam. Oczywiście, nasuwa się też pytanie: ile „żywotów” komiksowych jeszcze przed Żbikiem?
„Zadziwiający kapitan Żbik” Jerzego Szyłaka i Mateusza Skutnika
Graficznie nie wszystko mi się tu podoba, ale ostatni kadr jest genialny (szczególnie widać to w kolorze).
Strasznie nerwowo Żbik zareagował... Zaraz, czy w „Produkcie” puszczali już wtedy „Wilqa”? To by wiele tłumaczyło...
Bardzo udana satyra polityczna i okołokomiksowa.
„Taniec ze śmiercią” Piotra Kowalskiego
Zapijaczony Żbik walczy ze straszliwym złem, a przy okazji próbuje zachować resztki szacunku do samego siebie. Pomaga mu w tym jeden ze zdolniejszych polskich mainstreamowców.
„Tajemniczy zrzut” Tomasza Niewiadomskiego
Zabawne jest to zestawienie absurdu z elementami charakterystycznymi dla kolorowych zeszytów ze Żbikiem.
„Spotkanie w mroku” Michała Ociesy
Brawa za sugestywny nastrój. Chciałoby się jeszcze tylko postaci hellboyopodobnej na dokładkę...
„Wielki powrót kapitana” Antoniego Serkowskiego
Najsłabszy komiks w drugim zbiorze. Wygląda to tak, jakby było pisane i rysowane w stanie głupawki. Sytuację ratuje nieco ostatni kadr i tekst tamże.
„Wznowienie Żbika” Jerzego Szyłaka i Tomasza Meringa
Bardzo pomysłowe i dowcipne.
Interesujące i pasujące do scenariusza rysunki, przywodzące na myśl „kiepską jakość”...
„Popman – Wizyta” Tomasza Tomaszewskiego
Wyborne – autor nie tylko wchodzi w dialog z legendą Żbika, lecz również z tymi, którzy zmierzyli się z tą legendą wcześniej.
„Broń X” Kamila Kochańskiego
Styl rysowania Kochańskiego jest imponujący, ale im bardziej „zagęszczone kształtami” są jego rysunki, tym mniej czytelne.
Co do futurystycznego Żbika – może Mandragora powinna zatrudnić autora i wystartować z serią „Żbik 2099”?
„To Żbik jest wszystkiemu winien” Jerzego Szyłaka i Rafała Szłapy
Ten scenariusz Szyłaka nie dorównuje trzem poprzednim w tej antologii – pomysł „na Żbika” wydaje się tym razem zbyt wydumany, a wymowa opowieści zbyt „populistyczna”.
Nie wiem, czy to wynikło z pośpiechu, ale momentami ludzkie sylwetki na rysunkach nie wyglądają za dobrze...
„Superprodukcja” Filipa Myszkowskiego
Lwi Pazurek rysownika? W każdym razie trochę mnie drasnęło...
„Młotek” Rafała Urbańskiego i Janusza Ordona
Uderza w nim to, że na większości kadrów postaci mają niesympatyczne twarze. Poza tym Żbik zawsze mi się kojarzył z dużym Fiatem (być może niesłusznie).
Zakończę wyznaniem, że w dzieciństwie najbardziej kultowym komiksem z serii „Kapitan Żbik” był dla mnie zeszyt pt. „Kto zabił Jacka?”.
Na szczęście Żbik żyje nadal.