No i już, kupiony i przeczytany. Okazuje się, że nie cieszyłem się za bardzo na wyrost, komiks jest zdecydowanie wart wydanych nań pieniędzy i, co cenniejsze, poświęconego na przeczytanie go czasu.
Co do rysunków, to nastawiałem się na jakieś maksymalne obrzydlistwa, a poczułem się mile zaskoczony. Beast awansował na jednego z moich ulubionych bohaterów, jest narysowany bardzo ładnie, tak... zwierzęco. Wrrr... Wolverine wygląda tak, jak chciałem, żeby wyglądał - lepiej go rysował może tylko Barry Windsor-Smith. A może nie. Jest twardy, arogancki i dzięki temu bardzo sympatyczną postacią, moim zdaniem, się stał (Wolvie ofkors, a nie BWS
). Xavier wygląda jak wygląda, łysole zawsze kojarzyli mi się nie z Kojakiem albo z więźniami tudzież z chorymi i może przez to Profesorek wygląda mi na chorego Kojaka w więzieniu. Moja opinia. No i rewelacyjna jest scena SPOILER walki telepatycznej z Novą, pistolet przy głowie, krew z noska, ach, ech, dla mnie miodzio! SPOILER'S END Kobiet prawie nie widać, ale podoba się mnie to, że wreszcie nie są to laski, wyglądające na modelki, tylko plain girls (no może nie aż tak ostro - zwyczajne muty, za którymi na ulicy się nie obejrzysz
).
Scenariuszowo dopiero się rozkręca, ale już można zauważyć kilka niezłych pomysłów i parę sympatycznych tekstów czy postaci (np. nieszczęśni: trygław czy dentysta - bardzo sympatyczni, uwirygodnieni - w znaczeniu: nie papierowi).
Cieszę się z tego zakupu, z przyjemnością poczytam ciąg dalszy W jak Wyniszczenie.