Dlatego podtrzymuję swoje zdanie i liczę, że się Egmont jednak na ten tytuł skusi. Daredevila nigdy za wiele.
Wydać można wszystko, ale pytanie brzmi, czy warto? My oczywiście patrzymy z zupełnie innej perspektywy niż wydawca. Dla nas ważne są historie, ale dla wydawnictwa, czy te historie się sprzedadzą. Nie jestem przekonany czy run Noceti byłby tak rozchwytywany jak Bendis lub Miller. Moim zdaniem na eksperymenty nie powinno być miejsca. Oczywiście gusta są różne: znam takie osoby, które zachwycają się DD Stana Lee a niekoniecznie lubią nowsze historie.
Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że scenarzysta chce powiedzieć o czymś ważnym, poruszyć jakiś ważny problem, nawet jeśli niektóre problemy - jak trujące żarcie w fast foodach u Noceti - mogą nam się wydawać naiwne, śmieszne a nawet głupie. Żeby robić to umiejętnie trzeba to jednak podawać w odpowiedniej formie. Zgadzam się z LucasemCorso, że u Noceti szybko ujawniają się drażniące błędy warsztatowe. Nieudane dialogi i monologi powodują, że nawet jeśli jakiś wątek wydaje się interesujący zostaje kompletnie spalony przez autorkę. Czytając run Noceti miałem również bardzo często wrażenie, że scenarzystka niektóre historie, a przynajmniej ich części pisała na siłę, tak jakby wymyśliła fabułę do połowy, a później nie miała pomysłu jak rozwiązać wątki, a jakoś trzeba było historię zakończyć. Widzę tutaj pewną cechę wspólną Noceti i Kevina Smitha - Smith również ma pragnienie mówienia o rzeczach ważnych. Problem wiary poruszony w "Diable Stróżu", czy przemocy wobec kobiet w ostatnio wydanym u nas Spider-Manie to bardzo ważne i ciężkie tematy, ale jednocześnie dające scenarzystom duże pole do budowania naprawdę fajnej fabuły. Jak dla mnie zarówno Smith jak i Noceti pokazują w swoich komiksach, że nie rozumieją świata superbohaterów. Tu odwołam się do epizodu Śmiałka we wspomnianym Spiderze Smitha. Scena, w której Parker próbuje przekonać Matta do wydostania Black Cat z więzienia po prostu poraża swym idiotyzmem i po raz kolejny udowadnia, że Smith nie potrafi pisać Daredevila (asertywność Matta w tej scenie jest po prostu powalająca). Podobnie jest z Noceti - nie pamiętam ile dokładnie zeszytów Ann napisała, ale było chyba tego ok. 40 jak nie więcej. Jak dla mnie, podobnie jak w przypadku Smitha nic one nie wniosły do historii o Śmiałku. Wiem, że polskie wydanie Noceti uradowałoby fanów jej pisania, ale czy jest ich aż tak dużo, by sprzedaż DD utrzymać na wysokim poziomie? Dalece wątpię.