bardzo dobre komiksy o okladzce nie mowie ..
a do tego kupka rzadka w postaci publicystyki
moze za duzo bym chcial...
Z publicystyką w Produkcie bywa różnie, ale teksty Chmielewskiego, jakkolwiek miał parę wpadek, prezentują przyzwoitą wartość merytoryczną, a ponadto pisane są lekkimbezkompromisowym językiem. Jak nie przepadałem za rubryką "12 gniewnych ludzi", tak pisanie o konkretnych komiksach wychodzi Chmielowi conajmniej dobrze (poza tym ma u mnie plusa, że w tekście o "Give Me Liberty" pojechał sobie po Jodorovskym
). Zresztą czytelnicy Produktu to w dużej mierze młodzi ludzie, którzy pewnie nie czytali by tej publicystyki, gdyby była ona pisana w sposób mniej luzacki. Tymczasem przeglądanie forów internetowych nie raz już utwiedziło mnie w przekonaniu, że Produkt jest magazynem opiniotwórczym: zwroty takie jak "Milla rulez" albo "komiks pokolorowany plakatówką lub czymś równie zgrzebnym", tudzież "Otomo jest p***bany", "każdego, kto powie że Usagi to cienizna nazwę bucem i c**jem" - już dawno trafiły do okołokomiksowej księgi cytatów, zajmując miejsce tuż obok tekstów z "Wilqa". Co chwila ktoś się nimi posługuje wyrażając opinię
Mirowski. Uwielbiam Kącik Białego Kruka, ale już na recenzje ma on zdecydowanie za mało miejsca. O ile czasem zdarza mu się w trzech-czterech zdaniach uchwycić sedno sprawy, to z drugiej strony często bywa ignorantem. Ale czemu się dziwić, czy można, mając tak mało miejsca, napisać cokolwiek sensownego o "V jak vendetta" albo "Edenie"?
Relacje z imprez. Ostre, bezkompromisowe, jajcarskie. Podobają mi się.
Wywiady. Rzadkość w P., ale nie powiem żeby były gorsze niż gdzie indziej, nawet brak korekty liczę na plus, bo to przybliża żywy język; poza tym fanie, że Produkt pamięta o kultowych weteranach w rodzaju Nowakowskiego.
Reasumując, publicystka w Produkcie jest ok, ale podchodząca pod określoną grupę czytelniczą. Ja też, kiedy otwieram ten magazyn, liczę na beczkę śmiechu i już dawno zauważyłem, że kiedy w P. zaczyna dominować poważniejszy ton, zaraz przestaje mi się podobać. Nawet lekturę Josephine, choć bardzo lubię, zawsze zostawiam na koniec, żeby nie było dysonansu w trakcie wertowania numeru. A charakter publicystyki po prostu idealnie pasuje do profilu tego magazynu.
Jeżeli już coś mi się w niej nie podoba, to pewna tendencyjność. Wprawdzie też przedkładam komiks amerykański nad europejski, ale czy rzeczywiście Crossgen zasługuje na duży artykuł, a "Piotruś Pan" na tróję z niewiele mówiącym dopiskiem "Pelissa była lepsza"?