Warlock z kolei nigdy mi się nie przysłużył. Ale to już indywidualna kwestia, a raczej pech przy losowaniu czarów. Generalnie mam uraz do magii w Mordheim i tylko modlitwy Sigmara mnie nie zawiodły . Bo co tu zrobić ze "Szczęściem" i z "Lotem"?
Kazdy zestaw czarów da sie wykorzystać.
Zestaw szczeście + Lot wylosowałem na ostatnim turnieju w katowicach.
Z poczatku zrzedła mi mina
Grałem orkami i ten zestaw mi nie był potrzebny.
Ale tylko pozornie...
Pierwsza bitwa1 (przeciw orkom) Lotem spowolniłem orki co doprowadziło że walczyłem cała moja 17 kontra garstce goblinów i zwariowanych squigów (pochodna działania "lotu" - gobliny nienadazyły za grzybami:))
Zanim doszli bochaterowie przeciwnika nie było juz o co walczyć.
Warlock dostał rozwój (zebrałem kamyk) +1A (super nie:/)
Druga bitwa (undead) nie chciał mi sie odpalic lot i wylądował u mnie worlock przeciwnika. Doszło do walki na laski, która trwała dosłownie sekundę.. Włączyłem szczęście i było po zabawie
. puźniej "lot" i cała banda undedów poruszała sie w żłówim tepie pod ostrzałem moich 7 łókw
.. Wygrana prawie bez strat.
Trzeca bitwa (Possesed) chłopakowi nie wyszedł zaden czar.. Przegrama Masakrą.
Czwarta bitwa.. I Tutaj doszło do "majster sztyka". Wreszcie sie dowiedziałem poco były mi te 2 A..
Walka ze skavenami.
No i szybkie kombo! Moje szarże.. Tylne rzedy szczórów zostały ostrzelane (faza sztrzelecka) goblin trafia i podwujnie rykoszetuje. Zabijajać i ogłuszajac dwa skaveny (snajper!) warlock uzywa lotu (nadal w fazie strzeleckiej) przelatuje nad jednostkami wroga laduje na tyłach, wsród ogłuszonych i wykożystujac że ma 2A (rozwoj) usmierca obu w ciągu sekundy. Dzieki temu zagraniowi przeciwnik traci mozliwośck kontr ataku bo jedyne 3 wolne ejszcze i zyjace skaweny maja przed sobą bochaterskiego warlocka
Bitwa skonczyła sie masakra skavenów przy stracie 2orka, goblina i warlocka(w ramach zemsty przeciwnik rzucił na biedaka 3 bochaterów z art of silend death i innymi cudami).
Innym razem wylosowałem "lot" i "strach"
Niby tragedia? A tutaj dzieki temu pozbyłem sie rozwinietego brutusa. Wystraszyłem uciekł 2d6.. w swojej turze sie nie opanował znów 2d6 i moja tura ruch lot i znów musi uciekać 2d6 co tym razm zakończyło sie ucieczką za stół. Reszta bitwy to spowalnianie CoC (dzieki lotowi) i ostrzał mojej bretki:) Wygrana Masakrą nierozwinięta bretka kontra CoC po 4 bitwach
Ostatni jest to mój ulubiony najemnik.. I nie chodzi tutaj o "Strzałki" i karabin maszynowy.. ale o jego możliwości taktyczne kiedy dostanie lot!
Mozna robic z nim cuda.
Drugi najemnik który robi na mnie wrażenie to Imperia Assasin. Po dozbrojeniu jego mamy snajpera (l.bow z S4!) i prawdziwego rzeźnika w walce.
Natomiast tak powszechny tielaian jest poprostu drętwy i niedaje tak naprawde niczego. Niepowiedziawszy juz o tym że da sie go w dziecinna łatwościa wymanewrować. Chcecie miec sanjpera to najmijcie elfa!
Dzieku 36 calach po ruchu (miedzy innymi w góre aby zyskac 2 ca;e przewagi) wykańczacie strategicznych wrogów! I strzelacie co tórę.
Niedzwiedz/troll? Jaki niedzwiedz? W drugiej juz turze przeważnie jego opiekun lerzy martwy s strzał w gardle
Popraw błędy w wolnej chwili