A teraz poprosze kolege o uswiadomienie mi jaki wpływ ma tytułowanie sie władców na temat naszej dyskucji? Temat dotyczy jak ośmiele sie przypomnieć roli koscioła katolickiego w historii Polski. Zarzut próby wykrzywiania historii uwazam za obraźliwy (mam nadzieje że mimowolnie) i uprzejmie prosze o jego udowodnienie.
Absolutnie nie chodzi mi o temat, tylko o scisłość historyczną. Niezaprzeczalnym faktem jest to, iz cesarstwo niemieckie powstało dopiero w XIX wieku. Pierwsza Rzesza to tylko królestwo niemieckie. Otton I nie stworzył żadnej nowej jakości. Średniowieczne cesarstwo rzymskie pojawiło sie wszak za Karola Wielkiego w roku 800 i nie upadło wraz z jego śmiercią, jak sugeruja niektóre szkolne podręczniki. Zanim Otton I z dynastii saskiej zdobył koronę cesarską w 962 roku, musiał pozbawić szans do niej dynastię królów Italii: Berengara II z Iwrei i jego syna Adalberta. Oczywiscie żaden z nich nie był cesarzem, gdyż nie miał ani odpowiedniej siły, ani poparcia papieża, jednakże właśnie z ich dynastią wiązał się ten tytuł od roku 891, kiedy to na cesarza rzymskiego koronowany został Gwidon ze Spoleto po usunięciu Karola III Grubego z dynastii Karolingów, a po nim jego syn Lambert i nastepny w kolejce Ludwik Prowansalski, pokonany z kolei przez dziada Berengara II, niejakiego Berengara I z Friulu, który na cesarza koronował się w roku 915. Przez jakiś czas korona cesarska była związana z Italią, jednakże nie mówimy o cesarstwie włoskim, nawet przy stosowaniu skrótów myślowych.
O co chodzi natomiast z tym fałszowaniem historii? Mówiąc o cesarstwie niemieckim w średniowieczu, nadajemy temu państwu jakieś niesamowicie szczególne znaczenie - takie jakiego ono nie miało. Owszem od połowy X do połowy XIII wieku posiadało przewagę w Europie, ale nic poza tym. Gdybyś był niemieckim nacjonalistą pokroju von Treitsche'go (który nota bene też nie używał "skrótu" cesarstwo niemieckie) to może jeszcze bym zrozumiał tekst o "czepianiu się".
Dla mnie równie dobrze Ulryka von Jungingena można byłoby nazywać krzyżackim królem - taki sam bzdurny neologizm. I dla mnie osobiście nie jest ważne to, iż sformułowanie "cesarz niemiecki Otton I" spotkamy w niektórych szkolnych podręcznikach. Świadczy to tylko źle o autorach tychże podręczników, którzy do dzisiaj piszą dla przykładu o wstrętnym i podstępnym traktacie Trzech Czarnych Orłów, mimo iż Jacek Staszewski dość dawno temu udowodnił, że takowego traktatu nigdy nie zawarto.