1. Dobre posunięcie, jak było za dużo mutantów w jednym zespole trudno się było połapać.
2. Najbardziej lubię New X-Men (te z czasów Jima Lee)
3. Wolverine (niespoczianka, co?). Psylocke i Jubilee. Kiedyś myślałem, że Gambit lub Bishop, ale to są waty
4. Ulubiony numer w Polsce: cała afera z Dark Phoenix (oldskool, disco Dazzleer, Wolvie w dzwonach itd.). No i X-Tinction Agenda Jima Lee!
5. Apocalypse? Shadow King?
6. Storm mnie mierzi strasznie, jedyny fajny moment miała podczas walki o przywództwo z Cyclopsem, kiedy straciła moce, i podczas afery na Genoshy, kiedy była odmłodzona. Kiedyś nie lubiłem Cyclopsa, bo to taka pierdoła w stylu Luke'a Skywalkera, ale w sumie jest OK. O jeszcze jeden - Colossus - beksa i tyle...
7. Większość nowych mutantów była nieudana, jakaś na siłę wymyślana
9. Kreskówki nędzne. Najbardziej szkoda Wolverine'a, biedak co chwila wystawia pazury, a nigdy nikogo nie drasnął nawet - przecież w bajce dla dzieci nie może być krwi. A X-Evolution to jakieś cholerne Beverly Hills 90210 - pseudoluzacka mowa i kupa bzdur. Postacie może i fajnie narysowane, ale co z tego?
10. Miłe rozczarowanie, wielki plus za dobór aktorów (Hugh Jackman i Halle Berry!) - tylko Fammke Jannsen jako Jean Grey pomyłka, jest za "ostra"