Uff, czas znów zabawić się w quote'y.
Jezeli natomiast uwazasz,
ze pewne Fakty z zycia Morrisona sa nieistotne,
to mam odmienne zdanie.
Tak, rzeczywiście uważam, że pewne "fakty" z życia Morrisona są nieistotne nawet w przypadku, gdy chce się zagłębić w jego twórczość ( w czym mój tekst nie pomaga, on jedynie nakreśla dość pobieżnie sylwetkę twórcy). O ile bowiem pewne rzeczy, jak choćby wątek z magią, człowiek z "otwartym" umysłem może przyjąć w miarę bezboleśnie, tak już takie rarytasy, jak "I've had sex with the DC universe" to wyraźny objaw, że Grant coraz bardziej zaczyna popadać w samozachwyt - ale to tylko moje zdanie.
To istotne klucze do zrozumienia jego komiksow:
to tak jak czytac Sebastiana O
bez znajomosci filozofii Oskara Wilda;
lub zaglebiac sie w The Invisibles
bez zrozumienia Spare'a i bez słuchania The Beatles.
Najzupełniej się z tym zgadzam, jednak uparcie będę twierdził, że pewne historie i anegdoty, którymi karmi swych fanów Morrison, to po prostu głodne kawałki mające na celu nakręcanie kampanii autopromocyjnej - ale ponownie zaznaczam, że to tylko moje zdanie.
Dla mnie nie jest tlumaczeniem, ze tekst mial byc krotki.
Jezeli to mialo komus pomoc zorientowac sie,
to i tak tego nie robi, bo jest zbyt skrotowy
dla przypadkowego przechodnia.
Jezeli byl natomiast skierowany do fanow komiksu,
to byl zbyteczny ("bezsensowy").
Dziwie, ze widzac az tyle o Morrisonie,
Zgodziles sie na tak okrojona wersje swego tekstu.
I wracamy do punktu wyjścia. Tekst był krótki, ponieważ chcieliśmy, żeby te biografie były w miare jednolite, jeśli chodzi o rozmair, a wierz mi, nie jest możliwe napisanie równie rozbudowanego i ciekawego tekstu o Niciezie, co o Morrisonie. A sam przyznasz, że gdyby jeden bios miał 30 linijek tekstu, a drugi 150 ( tak było w przypadku oryginalnego tekstu o Morrisonie!), to wyglądałoby to dość nieciekawie.
W internecie jest mnóstwo niesamowicie napisanych referatów, esejów, rozprawek o Grancie Morrisonie i jego twórczości, bohaterach, symbolice w nich zawartej, którym ja bym nie dorównał nawet wówczas, gdybym wyszedł ze skóry. Dlatego też nie widziałem sensu w powielaniu czegoś, co odnajdzie bez trudu każdy, kto potrafi korzystać z wyszukiwarki internetowej.
Gdy tekst "wisiał" jedynie na Avalonie, jakoś nikt nie zgłaszał sprzeciwów, co do jego zawartości, przeciwnie - kilka osób powiedziało mi, że zaciekawił ich on a tyle, że postanowili sami poszukać czegoś "głębszego" na temat Granta. Jak więc widzisz, nie był on "zbyt skrótowy dla przypadkowego przechodnia", a skoro kogośtam zainspirował do zagłębienia się matykę, to nie był też zbyteczny.
Ja nikomu nie robiłem łaski, że napisze ten tekst, więc i nie mogłem się na cokolwiek godzić lub nie godzić. Został on umieszczony na witrynie, która skierowana jest do ściśle ograniczonej grupy fanów komiksu. Gdyby ktoś skontaktował sie ze mną zawczasu i spytał, czy umieszczenie go na Gildii jest dobrym pomysłem sądzę, że moja odpowiedź brzmiałaby "nie", z powodu jego pobieżności. Jednak CD Jack, jak mniemam, przeczytał go i widocznie stwierdził, że wart jest on uwagi nie tylko fana X-Men, ale także fana komiksu, w szeroko pojętym znaczeniu tego słowa.