Autor Wątek: Monastyr  (Przeczytany 12892 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Nuriel

Monastyr
« Odpowiedź #75 dnia: Czerwiec 12, 2004, 12:24:33 pm »
Rozumiem, co masz na myśli Glore. Ale czy nie jest tak, że jeśli stworzysz sobie ciekawą postać to będziesz odgrywał ją w sposób no, niepowtarzalny ? Poza tym, co już pisałem w poprzednim poście szlachcic z Cynazji różni się drastycznie od swojego kordyjskiego odpowiednika. Naprawę, kiedy masz już barwną postać to oryginalne odgrywanie jej nie powinno sprawiać żadnych problemów :)
 Przeczytaj sobie „Trzech muszkieterów” Dumasa. Przynależność do szlachty nie spowoduje, że wszyscy nagle zaczną zachowywać się tak samo :)
laczego ocaleni pozostają bezimienni - jakby ciążyła na nich klątwa - a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało się nam zachować?

Offline Glore

Monastyr
« Odpowiedź #76 dnia: Czerwiec 13, 2004, 02:48:30 pm »
Chyba masz racje Nuriel. Może za bardzo się przejmuję. A przy ciekawej postaci odgrywanie faktycznie powinno przyjść samo. Poza tym chyba powinienem nadrobić czytelnicze zaległości w klimacie płaszcza i szpady.

Dręczy mnie jeszcze jedno. Kim są sojusznicy? -Czy to słóżba, która podróżuje z bohaterem? -Czy jakieś bogate "plecy"?

 :oops: Wybaczcie nieznajomość podręcznika, ale chce wiedzieć jak najwięcej o systemie zanim go kupię. Czy sojuszników traktuje się jak np konia w warhammerze? Czy padają teksty typu "okej zabili go-odpisz sobie lokaja"?
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
 choć myśli płoną w paranojach,
 nas przed upadkiem broni wciąż:
 - ZBROJA !" -  J.K.

Offline Nuriel

Monastyr
« Odpowiedź #77 dnia: Czerwiec 13, 2004, 06:30:01 pm »
Glore

Dręczy mnie jeszcze jedno. Kim są sojusznicy? -Czy to służba, która podróżuje z bohaterem? -Czy jakieś bogate "plecy"?


Za sojusznika można mieć zarówno żebraka czy służącego jak i możnego księcia czy innego arystokratę. Sojusznik może być także zbrojnym, lekarzem, prokuratorem itd. itp. Generalna zasada jest taka, że im bardziej wpływowy i potężny sojusznik tym więcej się płaci za podnoszenie w trakcie gry poziomu Więzów. Taka jest nazwa cechy która określa jak bardzo przyjaźnicie się (czy w ogóle znacie) i co bylibyście w stanie dla siebie nawzajem zrobić.

Wybaczcie nieznajomość podręcznika, ale chce wiedzieć jak najwięcej o systemie zanim go kupię. Czy sojuszników traktuje się jak np. konia w Warhammerze? Czy padają teksty typu "okej zabili go-odpisz sobie lokaja"?

Oczywiście, że nie. Przynajmniej nie podczas moich sesji ;) Sojusznicy są bardzo ważnym elementem gry, pozwalają na głębsze osadzenie postaci w świecie i nadanie mu pozorów realności. Sojusznicy są to prostu przyjaciele i znajomi Twojego bohatera. Jeśli Twoje Więzi z sojusznikiem są odpowiednio wysokie to możesz nawet chwilowo wcielić się w jego rolę na sesji. Dzięki temu można np. dostać się w takie miejsca gdzie porządnemu szlachcicowi po prostu nie wypada przebywać. Można też wyobrazić sobie taką sytuację gdzie bohaterowie graczy (szlachta) trafiają do więzienia a ich sojusznicy (np. służący) próbują wydostać ich z tego więzienia. A co odpowiedniego traktowania sojuszników. Jeśli ktoś przyłoży się podczas tworzenia postaci, i będzie stosował się do wskazówek autorów przy wykupywaniu sojuszników, to raczej szkoda mu będzie traktować takiego sojusznika jak zwykłe mięso armatnie. Tym bardziej, że sojusznik ma swój rozum i raczej nie poświęci  tak po prostu swojego życia dla bohatera gracza. Chyba, że Więzi będą odpowiednio wysokie. Ale wtedy będzie to działało w obie strony - nie tylko sojusznik poświęci się dla gracza ale także gracz dla sojusznika.
laczego ocaleni pozostają bezimienni - jakby ciążyła na nich klątwa - a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało się nam zachować?

Offline Glore

Monastyr
« Odpowiedź #78 dnia: Czerwiec 14, 2004, 12:12:48 pm »
Odgrywanie kilku postaci zamiast jednej? Czy to nie przesada? Zaczyna mi to raczej przypominać jakiegoś bitewniaka - "To ja sobą atakuję z prawej, lokajem z lewej, a hrabiego puszczam środkiem".

Odgrywanie siebie i jeszcze kogoś, to chyba średni pomysł. Z kolei zrzucanie wszystkich na MG, to chyba też przesada. MG zamiast zajmować się przygodą i światem musi odgrywać połowę dróżyny...

Da się to jakoś pogodzić?
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
 choć myśli płoną w paranojach,
 nas przed upadkiem broni wciąż:
 - ZBROJA !" -  J.K.

Offline Hex

Monastyr
« Odpowiedź #79 dnia: Czerwiec 21, 2004, 09:28:49 am »
Fajnie jest, moim zdaniem, jak MG pozwala odgrywać czasami jakiegoś BN graczom ( ale dobrym graczom ), np. jeśłi twoja postać ma dziewczynę to twój kumpel z drużyny może go od czasu do czasu "odgrywać" MG nie zawala sobie nie potrzebnie głowy a gracze się dobrze bawią...

Takich sojusznikw dobrze jest czasem oddać w ręce graczy a czasem w ręce MG... :)
Bądź nadzwyczaj drobiazgowy, aż do sztywnej formalności. Bądź niezwykle tajemniczy, aż staniesz się niezgłębiony. W taki sposób możesz stać się panem losu swego przeciwnika."
- Sun Tzu, Sztuka Wojny
"nie ważne kim jesteś, ale kim możesz się stać"

Offline Glore

Monastyr
« Odpowiedź #80 dnia: Sierpień 07, 2004, 06:04:31 pm »
Fajnie?

No nie wiem. Czy granie kilkoma postaciami to wogule jeszcze jest rpg? Bo mi to raczej przypomina jakąś strategię (patrz mój poprzedni post).
Gdzie w takiej sytuacji zrzycie się z postacią, jak mam ją czuć? I czy wogule można się wczuć w postać która składa się z kilku osób o różnych charakterach? To tak jak w cRPG - grasz dróżyną w której każda osoba jest inna, ale ty sterujesz wszystkimi. Tylko że taki pomysł raczej pasuje mi do dedekowców...
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
 choć myśli płoną w paranojach,
 nas przed upadkiem broni wciąż:
 - ZBROJA !" -  J.K.

Offline Hex

Monastyr
« Odpowiedź #81 dnia: Sierpień 07, 2004, 06:54:22 pm »
Cytat: "Glore"

No nie wiem. Czy granie kilkoma postaciami to wogule jeszcze jest rpg?


tak to wcielanie się w postać a nie w jedną postać

Cytat: "Glore"

Bo mi to raczej przypomina jakąś strategię (patrz mój poprzedni post).
Gdzie w takiej sytuacji zrzycie się z postacią, jak mam ją czuć? I czy wogule można się wczuć w postać która składa się z kilku osób o różnych charakterach? To tak jak w cRPG - grasz dróżyną w której każda osoba jest inna, ale ty sterujesz wszystkimi. Tylko że taki pomysł raczej pasuje mi do dedekowców...


Cytat: "HEX"

jak MG pozwala odgrywać czasami jakiegoś BN graczom ( ale dobrym graczom ),


powiedzaiłem czasami, więc prosze o dokładniejsze czytanie moich postów.

Ja uważam , że dobrze gdy czasami jedna postać gra inną na chwile.
podczas przygody np. jak twoja postać mówi jej ić zobacz co się dzieje tam i tam.

pozdrawiam,
HEX
Bądź nadzwyczaj drobiazgowy, aż do sztywnej formalności. Bądź niezwykle tajemniczy, aż staniesz się niezgłębiony. W taki sposób możesz stać się panem losu swego przeciwnika."
- Sun Tzu, Sztuka Wojny
"nie ważne kim jesteś, ale kim możesz się stać"

Offline Glore

Monastyr
« Odpowiedź #82 dnia: Sierpień 08, 2004, 01:24:52 pm »
Faktycznie trochę przesadziłem. Przepraszam.
 Wprowadzenie czegoś takiego od czasu do czasu to już lepiej, ale i tak nie widzę w tym większego sensu. Po co mam odgrywać BN-a, który poszedł coś sprawdzić, skoro MG może sam powiedzieć mi co ten BN mówi po powrocie.
Jest to przede wszystkim bardziej realistyczne - moja postać przecież nie widzi świata oczami tego BN-a. Skąd mogę wiedzieć czy on nie kłamie, czy nie dodaje czegoś od siebie? A w twoim sposobie rozegrania tej sytuacji traci się (nawet pomijając możliwość kłamstwa) wszelkie sugestie BN-a, czy jego specyficzny sposób relacjonowania.

Tym niemniej może pomysł ten ma jakieś zalety, których ja nie dostrzegam. Toteż czekam na odpowiedź Twoją Hex, bądź kogokolwiek kto wie po co zostało to wprowadzone do Monastyru.
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
 choć myśli płoną w paranojach,
 nas przed upadkiem broni wciąż:
 - ZBROJA !" -  J.K.

Offline Hex

Monastyr
« Odpowiedź #83 dnia: Sierpień 08, 2004, 08:50:18 pm »
Glore   ten system ma oczywiście jakieś zalety. To zależy wszystko od tego jak MG prowadzi i oto jaka będzie fabuła.

Czasami fabuła jest ważniejsza. Jeśli np. możesz rozporządzać PD "wszystkich" twoich posatci to jest wszystko bardzo ładnie.

Po za tym, zawsze jest coś takiego jak np. Gdy jesteś w więzieniu on może Cię ratować, razem np. z twoimi kumplami.

Masz racje Glore postać może kłamać, ale jeśli masz przyjaciela na 5 + to że z tobą chodzi trudno aby Ci skłamał. A jeśli ma wyższe stopnie to już nic nie mówię.

Po za tym, może być bardzo dobre odgrywanie. To jak twoja postać łączy się powoli z twoim przyjacielem. Mogą byc nowe pomysły na przygody jak Ty ratujesz jego a on CIebie itd.

mam nadzieje że wytłumaczyłem Ci o co w tym chodzi. Oczywiście to co mówiłem to nie jest nic oficjalnego tylko moja wizja.

pozdrawiam,
HEX
Bądź nadzwyczaj drobiazgowy, aż do sztywnej formalności. Bądź niezwykle tajemniczy, aż staniesz się niezgłębiony. W taki sposób możesz stać się panem losu swego przeciwnika."
- Sun Tzu, Sztuka Wojny
"nie ważne kim jesteś, ale kim możesz się stać"

Offline Glore

Monastyr
« Odpowiedź #84 dnia: Sierpień 09, 2004, 01:21:17 pm »
Dobra, dzięki.

Pomysł z więzieniem faktycznie uzmysłowił mi, że coś takiego może być przydatne. W "normalnej" sytuacji gracz, którego postać jest uwięziona nie uczestniczyłby w sesji. A tak może grać towarzyszem i nie traci zabawy.

Zatem faktycznie ten system ma swoje zalety. Oczywiście pod warunkiem wcielania się w towarzysza w sytuacjach, które tego wymagają.

Jeszcze raz dziękuję Hex.
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
 choć myśli płoną w paranojach,
 nas przed upadkiem broni wciąż:
 - ZBROJA !" -  J.K.

Offline Nuriel

Monastyr
« Odpowiedź #85 dnia: Sierpień 09, 2004, 02:15:44 pm »
Glore napisał:

Cytuj
Wprowadzenie czegoś takiego od czasu do czasu to już lepiej, ale i tak nie widzę w tym większego sensu.


Nie ma obowiązku wcielania się w postacie sojuszników. Nie chcesz, nie musisz. Jeśli nie bawi Ciebie odgrywanie więcej niż jednej postaci to po prostu omiń ten element. Chociaż, moim zdaniem, sesja sporo na tym straci ...

Cytuj
Po co mam odgrywać BN-a, który poszedł coś sprawdzić, skoro MG może sam powiedzieć mi co ten BN mówi po powrocie.


Jak to po co ? Aby czerpać jeszcze więcej przyjemności z gry, ot dlaczego. Odgrywanie takiego BNa jest ciekawe, ponadto jako gracz zyskujesz niejako większą kontrolę nad przygodą. Znaczy, owszem Mistrz Gry może to wszystko załatwić za Ciebie, tylko powiedz nie chciałbyś samemu poodgrywać takiego sojusznika ?

Cytuj
Jest to przede wszystkim bardziej realistyczne - moja postać przecież nie widzi świata oczami tego BN-a


Źle to interpretujesz. Miałeś w ogóle podręcznik do Monastyru w rękach ? Sojusznik to nie jest zwykły bohater niezależny. Jest to dodatkowy bohater niezależny, ale nie mistrza gry tylko gracza. Jeśli jesteś dobrym graczem  to powinieneś wyzwolić się spod „syndromu telepatii oraz założyć, że twoja podstawowa postać nie wie tego, czego sojusznik jej nie przekaże. Poza tym, można przecież tak to rozwiązać, żebyś nie wiedział o tym co wie Sojusznik. Jak to zrobić ? Bardzo prosto. Załóżmy, że Wasza drużyna poszukuje pewnego dość charakterystycznego szlachcica – powiedzmy postawnego mężczyzny z czarną przepaską na oku (heh, przykład banalny i stereotypowy, wiem) ;) Jako, że bohaterowie są szlachtą zapewne rozpoczną poszukiwania tej osoby od wypytywania w „wyższych sferach”. Sęk w tym, iż widziano owego szlachcica z bandą dość podejrzanych obwiesi, istnych rzezimieszków  ... i cóż wtedy ? Rozpocząć kolejne śledztwo, tym razem wśród niższych warstw miasteczka ? Przecież to szlachcice. Taki nie zniży się raczej do rozmowy z jakimś tam zwykłym chamem. Znaczy, owszem może, ale gdzie tutaj logika, gdzie realizm ? Ale przecież mamy sojuszników, prawda ? Ot, wiernego sługę – taki wejdzie tam, gdzie na szlachcica patrzeć będą cokolwiek podejrzliwie ... Dalej będąc w postaci swojego szlachcica wzywasz swojego sługę i nakazujesz mu nieco „powęszyć”. Mistrz Gry, odgrywając takiego sługę, na pewno trochę pobiadoli, ponarzeka na okrutnego pana u którego na służbie ani chwili spokoju nie ma ... Sługa oczywiście pójść musi. Wtedy Ty wcielasz się w jego rolę. Odgrywasz postać, odpowiednio podpytujesz służbę dworku. W końcu, natrafisz pewnie na odpowiednią osobę i już, zaraz ma ona zdradzić Tobie wartościowe informacje .... Stop. Przerwa. Następna scena. Mistrz Gry opisuje jak zaniepokojony sługa pędzi aby jak najszybciej przekazać nowe wiadomości swemu panu. Stop. Wracamy z powrotem do postaci szlachcica. I jak ? Żadnych zalet takiego rozwiązania ?

Cytuj
Skąd mogę wiedzieć czy on nie kłamie, czy nie dodaje czegoś od siebie?


Jak już wyjaśnił Hex, wszystko zależy od poziomu Więzów. Jeśli są odpowiednio niskie to owszem może on cię okłamać. Chociaż raczej nie powinien, ale niech tam ...
Ty natomiast nie będziesz mógł wejść w jego skórę. Jeśli Więzi są wysokie, to nie dość, że będziesz mógł się w niego wcielać to jeszcze raczej ciebie nie okłamie. Dlaczego ? Ponieważ jesteście przyjaciółmi, ot dlaczego.
Zapominasz (albo może raczej nie wiesz tego), że Sojusznicy nie są narzędziem Mistrza gry tylko gracza. To nie są dodatkowi, znający Ciebie bohaterowie niezależni. Przeciwnie znajomych będziesz miał mnóstwo, wielu z nich będzie mieniło się twoimi przyjaciółmi – jednak nie każdy z nich będzie twoim Sojusznikiem.
Sojusznicy mają być niejako, jednym z niewielu stałych i pewnych elementów w świecie. Monastyr jest systemem dark fantasy, więc i świat ten jest odpowiednio mroczny. Dobry mistrz gry powinien to na sesji odpowiednio akcentować. Sojusznicy to są ludzie którzy Ciebie nie zdradzą, nie okłamią itp. Powtarzam raz jeszcze. To nie są bohaterowie mistrza gry. To są bohaterowie graczy.

Cytuj
A w twoim sposobie rozegrania tej sytuacji traci się (nawet pomijając możliwość kłamstwa) wszelkie sugestie BN-a, czy jego specyficzny sposób relacjonowania


Podchodzisz do tego wyjątkowo idiotycznie. Ty nie kierujesz tymi wszystkimi postaciami naraz ! To nie jest tak, że „służącym z lewej, baronem z prawej a samemu środkiem.” T odgrywasz tylko i wyłącznie jedną postać na raz. Wszystkie pozostałe są pod kontrolą mistrza gry. I to mistrz gry je odgrywa. Ty jako gracz nie „skaczesz” między tymi postaciami. Docelowo kierujesz swoim szlachcicem Jeśli masz jednak ważny powód to wtedy możesz spytać MG czy pozwoli ci na wcielenie się w postać sojusznika ...

Teraz jest to bardziej zrozumiałe ?
laczego ocaleni pozostają bezimienni - jakby ciążyła na nich klątwa - a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało się nam zachować?

Offline Glore

Monastyr
« Odpowiedź #86 dnia: Sierpień 09, 2004, 06:56:07 pm »
Oto odpowiedź na jaką czekałem!

Wypowiedzi Hexa nieco ubarwiły mi samą ideę Sojuszników, ale dopiero teraz moje oczy są otwarte. Jak sam to ująłeś "idiotyczne" podejście do sprawy było rzeczywiście spowodowane kiepską znajomością podręcznika. Tak to już jest, że gdy jakiś świat bardzo mi się podoba, jest w nim coś co ten obraz psuje. Często to coś jest po prostu wynikiem mojej niewiedzy, do której się zresztą przyznaję.

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź Nuriel.

Teraz powód dla którego twórcy Monastyru umieścili tą możliwość jest bardziej zrozumiały.
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
 choć myśli płoną w paranojach,
 nas przed upadkiem broni wciąż:
 - ZBROJA !" -  J.K.

Offline Joseppe

Monastyr
« Odpowiedź #87 dnia: Wrzesień 02, 2004, 10:25:45 am »
W sklepach pojawila sie juz pierwsza przygoda do Monastyru! Ostatnia wspolna jesien, a na Poltergeiscie pierwsza jej recenzja.

Offline rebelpl

Monastyr
« Odpowiedź #88 dnia: Wrzesień 13, 2004, 06:35:33 pm »
W sklepach pojawiła się w sprzedazy już druga przygoda :-)
http://www.forum.gildia.pl/viewtopic.php?t=8646
 Artur Nataniel Jedlinski ---
  artur @ jedlinski.pl, GG #27211
  - www.Gry-Planszowe.pl ----

 

anything