Glore napisał:Wprowadzenie czegoś takiego od czasu do czasu to już lepiej, ale i tak nie widzę w tym większego sensu.
Nie ma obowiązku wcielania się w postacie sojuszników. Nie chcesz, nie musisz. Jeśli nie bawi Ciebie odgrywanie więcej niż jednej postaci to po prostu omiń ten element. Chociaż, moim zdaniem, sesja sporo na tym straci ...
Po co mam odgrywać BN-a, który poszedł coś sprawdzić, skoro MG może sam powiedzieć mi co ten BN mówi po powrocie.
Jak to po co ? Aby czerpać jeszcze więcej przyjemności z gry, ot dlaczego. Odgrywanie takiego BNa jest ciekawe, ponadto jako gracz zyskujesz niejako większą kontrolę nad przygodą. Znaczy, owszem Mistrz Gry może to wszystko załatwić za Ciebie, tylko powiedz nie chciałbyś samemu poodgrywać takiego sojusznika ?
Jest to przede wszystkim bardziej realistyczne - moja postać przecież nie widzi świata oczami tego BN-a
Źle to interpretujesz. Miałeś w ogóle podręcznik do Monastyru w rękach ? Sojusznik to nie jest zwykły bohater niezależny. Jest to dodatkowy bohater niezależny, ale nie mistrza gry tylko gracza. Jeśli jesteś dobrym graczem to powinieneś wyzwolić się spod „syndromu telepatii oraz założyć, że twoja podstawowa postać nie wie tego, czego sojusznik jej nie przekaże. Poza tym, można przecież tak to rozwiązać, żebyś nie wiedział o tym co wie Sojusznik. Jak to zrobić ? Bardzo prosto. Załóżmy, że Wasza drużyna poszukuje pewnego dość charakterystycznego szlachcica – powiedzmy postawnego mężczyzny z czarną przepaską na oku (heh, przykład banalny i stereotypowy, wiem)
Jako, że bohaterowie są szlachtą zapewne rozpoczną poszukiwania tej osoby od wypytywania w „wyższych sferach”. Sęk w tym, iż widziano owego szlachcica z bandą dość podejrzanych obwiesi, istnych rzezimieszków ... i cóż wtedy ? Rozpocząć kolejne śledztwo, tym razem wśród niższych warstw miasteczka ? Przecież to szlachcice. Taki nie zniży się raczej do rozmowy z jakimś tam zwykłym chamem. Znaczy, owszem może, ale gdzie tutaj logika, gdzie realizm ? Ale przecież mamy sojuszników, prawda ? Ot, wiernego sługę – taki wejdzie tam, gdzie na szlachcica patrzeć będą cokolwiek podejrzliwie ... Dalej będąc w postaci swojego szlachcica wzywasz swojego sługę i nakazujesz mu nieco „powęszyć”. Mistrz Gry, odgrywając takiego sługę, na pewno trochę pobiadoli, ponarzeka na okrutnego pana u którego na służbie ani chwili spokoju nie ma ... Sługa oczywiście pójść musi. Wtedy Ty wcielasz się w jego rolę. Odgrywasz postać, odpowiednio podpytujesz służbę dworku. W końcu, natrafisz pewnie na odpowiednią osobę i już, zaraz ma ona zdradzić Tobie wartościowe informacje .... Stop. Przerwa. Następna scena. Mistrz Gry opisuje jak zaniepokojony sługa pędzi aby jak najszybciej przekazać nowe wiadomości swemu panu. Stop. Wracamy z powrotem do postaci szlachcica. I jak ? Żadnych zalet takiego rozwiązania ?
Skąd mogę wiedzieć czy on nie kłamie, czy nie dodaje czegoś od siebie?
Jak już wyjaśnił Hex, wszystko zależy od poziomu Więzów. Jeśli są odpowiednio niskie to owszem może on cię okłamać. Chociaż raczej nie powinien, ale niech tam ...
Ty natomiast nie będziesz mógł wejść w jego skórę. Jeśli Więzi są wysokie, to nie dość, że będziesz mógł się w niego wcielać to jeszcze raczej ciebie nie okłamie. Dlaczego ? Ponieważ jesteście przyjaciółmi, ot dlaczego.
Zapominasz (albo może raczej nie wiesz tego), że Sojusznicy nie są narzędziem Mistrza gry tylko gracza. To nie są dodatkowi, znający Ciebie bohaterowie niezależni. Przeciwnie znajomych będziesz miał mnóstwo, wielu z nich będzie mieniło się twoimi przyjaciółmi – jednak nie każdy z nich będzie twoim Sojusznikiem.
Sojusznicy mają być niejako, jednym z niewielu stałych i pewnych elementów w świecie. Monastyr jest systemem dark fantasy, więc i świat ten jest odpowiednio mroczny. Dobry mistrz gry powinien to na sesji odpowiednio akcentować. Sojusznicy to są ludzie którzy Ciebie nie zdradzą, nie okłamią itp. Powtarzam raz jeszcze. To nie są bohaterowie mistrza gry. To są bohaterowie graczy.
A w twoim sposobie rozegrania tej sytuacji traci się (nawet pomijając możliwość kłamstwa) wszelkie sugestie BN-a, czy jego specyficzny sposób relacjonowania
Podchodzisz do tego wyjątkowo idiotycznie. Ty nie kierujesz tymi wszystkimi postaciami naraz ! To nie jest tak, że „służącym z lewej, baronem z prawej a samemu środkiem.” T odgrywasz tylko i wyłącznie jedną postać na raz. Wszystkie pozostałe są pod kontrolą mistrza gry. I to mistrz gry je odgrywa. Ty jako gracz nie „skaczesz” między tymi postaciami. Docelowo kierujesz swoim szlachcicem Jeśli masz jednak ważny powód to wtedy możesz spytać MG czy pozwoli ci na wcielenie się w postać sojusznika ...
Teraz jest to bardziej zrozumiałe ?