nie będę wypisywał tu swoich negatywnych wrażeń z tego filmu, bo nie ma sensu powtarzać postów. dodam tylko, że dla mnie ten film był fascynujący od strony zawodowej: ten archeolog, który w mgnieniu oka rozczytywał napisy na scianach (które, o ile mnie pamieć nie myli, były zapisane przy użyciu znaków z 3 różnych języków: 'egipskiego, azteckiego i khemryjskiego' :wall: ) jest dla mnie jedynym jasnym punktem w tym filmie. przecież on był bogiem, on nie mógł zginać...