Moja córka ze stosiku ostatnio przeczytanych komiksów uznała "Łaumę" za najlepszy, razem z 21. tomem "Inu-Yashy".
A ja nawet wolę "Łaumę" od "Inu-Yashy".
Nie, no, bardzo dobra rzecz, zrobiona z jajem (czyli z talentem, ale ile razy mogę to powtarzać w przypadku KRL-a). Szczególnie cenię sobie ten zimowo-niesamowity klimat. Pod koniec robi się trochę, hmm... skautowsko, niemniej opowieść zaiwania aż furczy i po lekturze ma się ochotę cmokać z zadowolenia.
To co, gdyby córka się pytała, jest szansa na ciąg dalszy?