Drodzy czytelnicy!
Bardzo nam miło, że tak ożywiona dyskusja o naszych albumach toczy się w dziale "najdroższy polski komiks", co jak rozumiem oznacza, że album Ongrysa może aspirować do takiego właśnie tytułu.
Przy okazji dyskusji pojawiły się także informacje niezgodne z prawdą, stąd też chcielibyśmy niektóre kwestie wyjaśnić lub zdementować.
Wszystkie publikacje wystawione ostatnio na aukcji faktycznie można by nazwać "zachomikowanymi". Zawsze "chomikujemy" kilka-kilkanaście ostatnich sztuk, bynajmniej nie w celach "spekulacyjnych". Zabieramy je ze sobą na festiwalowe stoiska (dzięki czemu są one tam dostępne wiele miesięcy po tym, jak już zniknęły ze sklepów) albo sprzedawać wysyłkowo. Sprzedajemy je oczywiście po cenie oficjalnej. Tak było na przykład w zeszłym roku z albumem "Antresolka profesorka Nerwosolka" w płótnie. Mieliśmy je na stoisku (z tego co pamiętam) i w Warszawie, i w Łodzi, były też wystawione na allegro. Po 199 zł (a oficjalna "okładkowa" cena albumu to 250 zł). Na stoiskach kilka się sprzedało, kilka wróciło. W tej chwili została końcówka. Jeden z tych, które w Łodzi nie znalazły nabywców wystawiliśmy na aukcji i ktoś zaoferował cztery razy więcej.
Wszystkie albumy pojawiły się na aukcjach w cenach nie większych niż ceny oficjalne/okładkowe. Te, których mamy więcej (kilkanaście sztuk) w formie "kup teraz", te, których zostały sztuki pojedyncze - w postaci licytacji. Wybraliśmy licytację nie dlatego, żeby zarobić na nich parę dodatkowych groszy więcej, ale dlatego, żeby trafiły w ręce osób, którym na tym albumie najbardziej zależy, a oferowana kwota jest tu jakimś kryterium.
Wszystkie albumy sprzedane na licytacji osiągnęły cenę, którą kupujący sami zaoferowali, sami uznali za stosowną. Wszystkim osobom, które oferowały ceny przekraczające ceny wywoławcze zaproponowaliśmy dodatkowe publikacje gratis (tego chyba nie zrobiłby spekulant nastawiony wyłącznie na kasę, prawda?), tak więc sądzę, że kupujący będą zadowoleni z transakcji.
Nie uważam, aby takie warunki były nieuczciwe czy nieetyczne, ale też zdaję sobie sprawę, że inne osoby mogą uważać inaczej. Nasze działania uznają za haniebne, a kilka komiksowych aukcji według nich przekreśla cały dotychczasowy dorobek wydawnictwa. Każdy ma prawo do własnych opinii - szanuję to i przyjmuję to do wiadomości. Ja uważam inaczej.
Natomiast nie rozumiem, dlaczego naszym działaniom są przypisywane jak najgorsze intencje - wszystkie te insynuacje o blokowaniu licencji czy sprzedawaniu udając kogoś innego. Że wydawca jest chytry i łakomi się na parę groszy - otóż nie, nie jest. Gdyby zależało nam wyłącznie na kasie, zajmowalibyśmy się czymś zupełnie innym, a nie wydawaniem starych komiksów.
Taka akcją zrobił raz Taschen po śmierci Bowiego. Ostatnie sztuki limitowanego album w dzien po smierci nagle wycenili 2 razy drożej.
Gdyby ceny wywoławcze albo ceny "kup teraz" były dwa razy większe od oficjalnych, to sam bym się zgodził, że takie zachowanie wydawcy byłoby niewłaściwe.
Ale tak nie było.
Kiedyś wysłałem do Ongrysa błagalny e-mail z zapytaniem, czy nie rozważają możliwości dodruku tego tytułu - odpowiedzieli, że nie planują.
Ja również zdecydowanie potępiam takie zachowanie Ongrysa. Wydawca powinien sprzedawać egzemplarze po cenie jaką sobie ustalił tak długo, jak ma je dostępne na sprzedaż, a nie zostawiać sobie jakieś na później, żeby potem spekulować. Tym bardziej, że posiadając licencję, może samemu wpływać na cenę, bo wie, że nikt inny tego nie wyda.
Nie jest prawdą, że Ongrys nie planuje i nie zrobił wznowienia komiksu "Skąd się bierze woda sodowa" - był on wznowiony w roku w roku 2012, a potem jeszcze raz w roku 2015. Jest powszechnie dostępny w kilkudziesięciu księgarniach internetowych i nie wiem ilu stacjonarnych. Jeśli ten akurat egzemplarz osiągnął taką cenę to nie dlatego, że wydawnictwo blokuje licencję, tylko dlatego, że ktoś chciał akurat to wydanie, z roku 2010, a nie z 2012 czy 2015.
A jeśli gdzieś się zapodział jakiś zaginiony egzemplarz (w co osobiście wątpię, podejrzewam raczej, że Ongrys ma jeszcze kilka zachomikowane i jeszcze niejedna spekulacja poleci na Allegro - teraz pewnie już na innym koncie), to mógł z nim zrobić coś innego - wykorzystać do promocji, wykorzystać jako nagroda w konkursie, przeznaczyć na aukcję charytatywną lub coś w tym stylu, co na szybko nie przyszło mi do głowy.
I to jest bardzo dobry pomysł. Ongrys oferował kiedyś swoje albumy na aukcjach charytatywnych, teraz akurat tego nie zrobiliśmy. Słusznie, trzeba było. Następne egzemplarze albumów "Skąd się bierze woda sodowa" i "Antresolka profesorka Nerwosolka" wystawione przez Ongrysa pojawią się na przyszłorocznych aukcjach WOŚP i mam nadzieję, że osiągną ceny jeszcze większe niż teraz.