No to jeszcze:
Warus - Cheruskowie i inni Germanie zmasakrowali kilka legionów i jego samego, choć to on miał znacznie lepsze wojsko.
Jan Olbracht - miał tylko tyle więcej szczęścia niż własny stryj, że nie zginął.
Alonso Perez de Guzman Medina-Sidonia - z siłami Niezwyciężonej Armady, jakimi dysponował, wystarczyło przepłynąć kanał La Manche, a Anglia leżała u jego stóp. On jednak dał się Anglikom wciągnąć w walki morskie i skończył bardzo marnie.
George A. Custer - zbyt zaufał sprzętowi, którym dysponował i skończył pod Little Bighorn jak Warneńczyk pod Warną.
Kliment Woroszyłow - To duża sztuka, dostać takie lanie, jak dostał on atakując Finlandię powczas Wojny imowej.
Ch**ichi Nagumo - wycofał się spod Pearl Harbour, choć miał w garści pełne zwycięstwo. Co gorsza, jego dowódca, Isoroku Yamamoto, uważany przez wieku (i mnie też) za wybitnego stratega, domyslał saię że tak będzie, a mimo to jemu powierzył dowództwo. A pod Midway juz wygrać nie mógł, bo Spruance miał lepszych sztabowców.
Stefan Dąb-Biernacki, Juliusz Rómmel - za ucieczkę, eufemistycznie zwana opuszczeniem swych żołnierzy, należała się kula w łeb.