Mucha wygląda dziwnie, powrót Hisagiego jest głupi, kolejne uratowanie dobrego tyłka jest męczące a śmierć Tousena chyba troszkę za szybka. Chociaż wcześniej pisałem, że jak dla mnie to mogą go od razu zabić, to jak już potem zaczął tak rzeźnić, to miałem nadzieję że może jednak da radę jeszcze trochę tych dobrych okopać. A tu proszę, nawet przez jeden rozdział nie potrafił do końca swojego resurreccion utrzymać. Ależ on jest lamą, dżizas. A było tak blisko, tak blisko zabicia dobrego. Nie mam nic do Komamury, właściwie uważam że jest całkiem sympatyczny, no ale kurde no... tak blisko : /