A ja mam mieszane uczucia co do tego chaptera, no, właściwie co do walki z Yammim bo część z Ichigo i Unohaną mi się podoba. Druga część... no cóż. Z jednej strony oczywiście Yammi to kompletny żal, zrobienie z niego numeru zero to całkowite nieporozumienie. To po prostu głupie i nie fajne. Z drugiej strony jednak przyjemnie czytało mi się małą wymianę zdań między Byakuyą Kenpachim, bardzo mi się razem podobają (bez żadnych podtekstów oczywiście, yaoi mówię twarde i zdecydowane nie ^^). No i widok ich atakujących razem jest mega. Szkoda tylko że okoliczności są takie jakie są, ech. Skoro Tite już tak zaczął się lubować w bezsensie to niechby nawet wymyślił jakąś głupią wymówkę dla Yammiego na to że cały czas daje się obijać jak ostatnia lama, i tchnął go wreszcie kosmiczną mocą, która rzeczywiście pasowałaby do jego rangi w Espadzie. Mam gdzieś jak, byle wreszcie coś się zaczęło : /