Film z tragicznym zakonczeniem jaki widzialam ostatnio to "Aniołowie Apokalipsy" z Jeanem Reno, produkcji francuskiej. Zapowiadał się całkiem nieźle, motym kościoła, Jezusa, tajemniczego bractwa, rytualne morderstwa, mnisi o nadludzkich możliwościach. Niezły poczatek i rozwiniecie, a zakonczenie w stylu Indiana Jonesa. Ksiega porzadana przez wszystkich, spoczywajaca gleboko w tunelach linii Maginota, zabezpieczana przez bardzo prosta pulapke. Mnisi kazali sie zolnierzami na prochach, a caly watek mistyczny wzial w leb. W dodatku glowni bohaterowie wyszli z opresji, bo wzili amfe, ktora dala im kopa....