Postanowilismy z mezem zamieszkac w bloku w mieszkaniiu numer 69, ubierac sie na czarno, byc bladymi bez slonca [ja jestem blada z natury] i nie wychodzic przez zmrokiem.
A co do mojej filozofii:
Nie ma czegos takiego jak rzeczywistosc, bo rzeczywistosc jest roznowazna ze swiadomoscia. Jedyna obiektywna rzecza jest fakt, ze ja istnieje [co do istnienia innych to moze to byc kreacja naszej swadomosci]. Natomiast to, jak istniejemy [procesy fizlologiczne, uczucia itd] jest wynikiem mechanizmu ogornego [boskiego?], na ktory nie mamy wplywu.
Jesli wiec Kormak mowi, ze Eris istnieje, to ona istnieje. Co najmniej dla niego, w jego rzeczywistosci.
Czlowiek zyje, ale nei wiadomo, dlaczego, dlatego powinien zyc tak, aby w sojej rzeczywistosci osizagnac to, czego pragnie.
Poza tym uwazam, ze caly swiat jest fala elektromagnetyczna.
A jak macie jeszcze jakies pytania to czekam (: